poniedziałek, 23 marca 2015

Holenderskie łupy pt. I - Kruidvat, VD, Tiger, Rituals.

Witajcie!

   Przeważnie kiedy jesteśmy gdzieś 'na wyjeździe' rzadko myślimy o tym, lub rzadko mamy czas na odwiedzanie miejscowych drogerii. Czasem jednak warto tę chwilę znaleźć - wielu produktów jeszcze nie ma w naszym kraju lub wprowadzenie ich na polski rynek w ogóle nie zostało przewidziane. Dziś zapraszam na post z łupami z holenderskiego odpowiednika Rossmanna - Kruidvat'u, VD oraz Tiger'a. Jeżeli wybieracie się za granicę koniecznie zajrzyjcie do tamtejszej drogerii, a nóż widelec upolujecie kilka skarbów :).








   



   Moim pierwszym wyborem była kredka do powiek Max Factor, Wild Shadow Pencil w odcieniu 05 - Caramel Rage.







   Następnie skierowałam się do szafy Maybelline. Zainteresowały mnie kredki do ust Color Drama, jednak odcienie na żywo nie przypadły mi do gustu. Wybrałam żel do brwii Brow Drama w odcieniu Dark Brown, a kiedy zobaczyłam, że jest promocja na produkty do brwii 1 + 1 gratis, wybrałam kredkę Brow Satin w odcieniu Medium Brown.








   Produkty do ust, na które się zdecydowałam to dwie konturówki - Rimmel Exaggerate Full Color Lip Liner w odcieniu 063 Eastend Snob oraz Catrice Long Lasting Lip Pencil 150 Vintage Rose (dostępna w Polsce). Obie dają na ustach podobny efekt.









   Kiedy wybierałam róż Max Factor Creme Puff w odcieniu Alluring Rose nie było ich jeszcze w Polsce. Niestety nie mogłam wypróbować koloru przed zakupem i wzięłam w ciemno. Kolor nadaje się raczej dla brunetek, niekoniecznie dla 'chłodnych' blondynek. 





   














  


   Na górze: Max Factor Creme Puff Blush, Alluring Rose. Na dole, od lewej: Maybelline Brow Drama, Max Factor Wild Shadow Pencil, Maybelline Brow Satin, kredka i cień (drugi koniec produktu), Catrice Long Lasting Lip Pencil, Rimmel Exaggerate Full Color Lip Liner.




   O piance do mycia ciała Rituals wspominałam już w ulubieńcach 2014 roku. Tym razem, mając okazję, zrobiłam niezły zapas. Zaopatrzyłam się w 3 pełnowymiarowe opakowania - Yogi Flow, T'ai Chi oraz Diwali Delight oraz małą wersję zgarniętą w pośpiechu na lotnisku - Hammam Delight. 






   



   Będąc w VD (czymś w rodzaju domu towarowego) moja przyjaciółka zaprowadziła mnie na dział z rzeczami do domu. Stamtąd wyszłam z tym uroczym talerzykiem, z którym nie wiem co zrobię, ale nie mogłam się pohamować :). W Tigerze natomiast zaopatrzyłam się w spinacz do notatek, który stoi teraz na biurku i przypomina mi o ważnych rzeczach.



   



Dajcie znać, czy macie w planach jakieś podróże :) A może byłyście gdzieś niedawno i też przywiozłyście kosmetyczne skarby? :)

Zapraszam na następny post, w którym będą zakupy z LUSH'a! :)


Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło,
Kasia.
  

4 komentarze:

  1. Te pianki Rituals intrygują mnie od jakiegoś już czasu! Muszę się za nimi rozejrzeć, może i u mnie są do upolowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są cudowne, z nimi zwykły prysznic przestaje być zwykły :P

      Usuń
  2. Bardzo jestem ciekawa żelu i kredki do brwi :) polecasz daj znać? muszę też w końcu skusić na te pianki do mycia ciała, muszę tylko ogarnąć gdzie są do dostania w Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie zrobię recenzję, muszę jeszcze chwilę potestować :) Pianki polecam, są świetne :)

      Usuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.