Dziś przychodzę do Was z pokazową recenzją Savon Noir, Organique. Pokazową dlatego, że każdy etap zabiegu przedstawię Wam dziś w
formie fotorelacji :). Mam nadzieję, że nie wystraszę Was za bardzo. Zapraszam
do lektury :).
Opis producenta:
„Savon Noir – naturalne mydło z Maroka wytwarzane
tradycyjnymi metodami z czarnych oliwek i oleju oliwnego, znane na całym
świecie ze swych właściwości pielęgnacyjnych. Ma wygląd ciemnej pasty, która po
zmieszaniu z wodą staje się aksamitną, kremową maską. Savon Noir bardzo
delikatnie się pieni, a dzięki swoim właściwościom nawilżającym i eksfoliujacym
bardzo skutecznie zmiękcza i odżywia skórę, pozostawiając ją jedwabiście gładką
w dotyku.
Zastosowanie: Savon Noir można stosować do każdego typu
skóry, zwłaszcza do cer suchych i wrażliwych, także skóry dziecka.”
Skład:
Aqua, Olea Europaea (Olive) Oil, Potassium Hydroxide
________________________________
Mydło testowałam na twarzy, nadaje się ono również do mycia
całego ciała.
Skorzystałam z dwóch sposobów użycia, które proponuje
producent. Zacznijmy od wersji podstawowej, krok po kroku :).
Przed nałożeniem mydła należy wykonać demakijaż, za co Was z
góry przepraszam :).
Po oczyszczeniu twarzy z makijażu nakładamy na nią SUCHYMI
palcami cienką wartwę kosmetyku omijając okolice oczu. (To bardzo ważne, żeby
nie dopuścić do dostania się wody do kosmetyku ponieważ nie jest on niczym konserwowany
i woda doprowadzi do rozwoju niechcianych bakterii.) Jest to nie lada wyzwanie,
ponieważ mydło ma przedziwną konsystencję, z którą nigdy wcześniej nie miałam
do czynienia. Mam nawet problem z porównaniem tego do czegokolwiek, nie
potrafię tego opisać. Bardzo gęsta, lepka, tępa maź? Równomierne rozprowadzenie
tego na twarzy jest prawie niemożliwe i zajmuje trochę czasu. Po najbardziej
efektywnym rozsmarowaniu, jakim się tylko da, pozostajemy z takimi fajnymi farfoclami
na twarzy:
Pozostawiamy taką ‘maseczkę’ na twarzy przez ok. 5 minut, po
czym zwilżamy palce i masujemy twarz kolistymi ruchami. Jeszcze przez masażem
można zauważyć, że mydło z czasem jakby rozpuszcza się na naszej twarzy,
topnieje. Przy kontakcie z naszymi wilgotnymi palcami zaczyna się delikatnie
pienić i robi się dość lepkie.
Masujemy, masujemy i zmywamy. Ja przy zmywaniu pomogłam
sobie szmatką muślinową, następnie spłukałam twarz wodą. Efekt – oczyszczona,
gładka cera. Sama się zdziwiłam jak miękka była po tym zabiegu. Na twarzy nie
pozostaje żadna mydlana warstwa, jednak ten wariant nie jest zbyt nawilżający.
Nie jest to wprawdzie ściąganie takie, jak po użyciu zwykłego mydła, jest dość
delikatne, ale jest, co mówi mi, że nie mogę stosować go w tej wersji zbyt
często. Jest to świetny sposób na bardziej dogłębne oczyszczanie twarzy dla
osób, które nie mogą używać peelingów mechanicznych, ze względu na cerę naczynkową.
________________________________
Wersja druga: Łagodna pasta oczyszczająco-peelingująca
1 łyżeczkę Savon Noir należy wymieszać z 1 łyżeczką glinki i
2 łyżeczkami wody/hydrolatu/olejku. Ja wybrałam glinkę marokańską Ghassoul oraz
hydrolat melisowy.
Wszystko razem mieszamy aż do uzyskania gęstej pasty. Jest
ona krótko mówiąc niemożliwa do uzyskania, ponieważ nasze kochane mydło za nic
w świecie nie chce się połączyć z resztą składników.
Po nałożeniu na twarz
otrzymujemy coś takiego:
Dopiero w trakcie kilkuminutowego masażu, który wykonujemy
po nałożeniu, mydło łączy się z glinką i hydrolatem.
Jak widać na zdjęciu, pasta jest bardzo lepka, bardziej, niż
w przypadku wersji podstawowej.
Po dokładnym wymasowaniu twarzy zmywamy naszą pastę,
najlepiej przy użyciu szmatki muślinowej lub ręcznika.
Pasta świetnie oczyszcza i odświeża, jednak nie ściąga
twarzy tak mocno, jak w przypadku wersji podstawowej. Ma większe właściwości
nawilżające i nadaje się do bardziej delikatnej cery. W tym przypadku na skórze
również nie pozostaje żadna mydlana warstwa.
Jestem bardzo zadowolona z efektów pierwszej i drugiej
wersji, jest jednak pewna kwestia, która nie urzekła mnie w tym preparacie.
Zapach. Niestety jest mało przyjemny w użytkowaniu, ale na szczęście nie
utrzymuje się na skórze. O Savon Noir słyszałam już wiele pozytywnych opinii,
które teraz mogę potwierdzić. Świetnie działa na skórę, jest delikatny, nadaje
się nawet dla dzieci. Musimy jednak bardzo uważać, żeby produkt nie dostał nam
się do oczu, w przeciwnym wypadku doświadczymy okropnego pieczenia. Jest bardzo
wydajny, na całą twarz wystarczy jedna łyżeczka (5 ml) więc przy stosowaniu raz
w tygodniu, jak zaleca producent, opakowanie 200 ml starczy nam aż na 40 użyć,
czyli na ok. 280 dni. W takiej skali cena ok. 40 zł nie wydaje się aż taka
straszna :). Mogę je z całego serca polecić i jestem pewna, że kiedy dobrnę do
dna opakowania, podrepczę po następne :).
Dajcie znać, czy miałyście kiedyś jakieś doświadczenia z Savon Noir.
Mam nadzieję, że Wam się podobało :).
Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło,
Kasia.
nie miałam jej, bo nie dla mnie tazkie zabawy.. lubię jak jest łatwo, szybko i przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńdo twarzy Ci w obu wersjach :D
Świetna fotorelacja :) Strasznie mnie kusi to mydełko, i mam nadzieję, że w końcu wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz ślicznie nawet z "glutami" na twarzy :D bardzo fajny post
OdpowiedzUsuńUwielbiam savon noir, mam wersję z olejkiem z róży damasceńskiej, więc ma przyjemny zapach :) Stosuję jako maseczkę, ale zostawiam na dłużej, na minimum 15 minut :)
OdpowiedzUsuńMam savon noir firmy L'orient i jest dużo rzadsze (bardziej rozwodnione),dzięki czemu lepiej się je rozprowadza na twarzy, więc polecam :)
OdpowiedzUsuńAle masz ładną cerę! Godna pozazdroszczenia :)
OdpowiedzUsuńNiestety to tylko w tym łazienkowym świetle tak wygląda, w rzeczywistości jest o wieeeele gorzej ;) Także niestety, nie ma czego zazdrościć :P
UsuńPo tym mydle skóra jest tak oczyszczona, że aż piszczy:) Bardzo dobry produkt, choć zapach i problematyczna aplikacja mogą zniechęcać.
OdpowiedzUsuń