Witajcie!
W przeciwieństwie do lat poprzednich, kosmetyczne podsumowanie
2016 to (bardzo) mała garść kosmetycznych mistrzów. Najlepszych z najlepszych,
których wybór spośród wielu innych dobrych produktów testowanych w 2016 był nie
lada wyzwaniem. Zdecydowałam się na okrągłą 10, która idealnie podsumowuje
zeszły rok jeżeli chodzi o makijaż i pielęgnację – dziś (najwyższa) pora się
nią z Wami podzielić.
Peeling śliwkowy z MDM to nie jest produkt, który był ze mną
przez cały rok, jednak wydaje mi się, że każdy, kto miał przyjemność się z nim
zetknąć zrozumie moje uwielbienie i jego obecność w tym poście. Od samego
wyglądu opakowania, po zapach, konsystencję, wydajność na wspaniałym działaniu
kończąc – jest perfekcyjny. Zapach pozostaje na skórze, która po zabiegu jest
tak wypielęgnowana i odżywiona, że nie potrzebuje niczego więcej.
Hybrydy, czy Semilac, czy Neonail, nie ma większego
znaczenia bo obie firmy jednakowo przypadły mi do gustu. Nie będę oszukiwać Was
ani samej siebie, że nie mają negatywnego działania na płytkę paznokcia, bo owszem,
mają, jednak w przypadku moich dość słabych z natury paznokci jakiekolwiek
widoczne skutki następują po bardzo długim czasie ich ciągłego noszenia. Robię
je sobie sama w domu, bo najzwyczajniej w świecie nie lubię wizyt u
kosmetyczki. Uwielbiam je za wygodę, jaką dają, za brak konieczności martwienia
się o odpryski czy wytarte końcówki, o możliwość nie przejmowania się
paznokciami przez 2 tygodnie, ciągle mając je w świetnym stanie.
Paleta cieni do powiek Morocco 4 Shadows, M05 marki Bikor to
spełnienie wszystkich moich marzeń jeżeli chodzi o paletkę neutralnych cieni.
Cudowna klasyka, coś wyrafinowanego. Idealna na wyjścia i na co dzień,
szczególnie w te dni, kiedy ani nie mamy ochoty ani czasu na obmyślanie tego,
jak się umalować. Jest zawsze świetnym, niezawodnym rozwiązaniem, bez
najmniejszego ryzyka błędu. Kolory są dobrane genialnie, sprawdzą się na każdym
typie karnacji, nieważne czy użyjemy jednego odcienia, czy wszystkich czterech
na raz – wygląda perfekcyjnie. Do tego bezproblemowe blendowanie, konsystencja
i piękny zapach.
Masce-peelingowi do twarzy Phenome Multi-active sugar peel
poświęciłam osobną recenzję, dlatego jeżeli chcecie dowiedzieć się o tym
produkcie czegoś więcej – odsyłam TU. Powiem Wam tylko, że to jeden z tych
kosmetyków, które mamy ochotę zjeść zaraz po otwarciu i ciężko przestać
zachwycać się jego zapachem. Działanie jest tak samo genialne, po użyciu skóra
jest miękka i odżywiona jak nigdy.
Perfumy Diptyque Eau Duelle to przepiękny waniliowy zapach z
pieprzną nutą. Jest charakterny, dość ciężki, w mojej wyobraźni gęsty, gładki,
ciemny, lśniący, jak żywica, niekoniecznie zapach na dzień i niekoniecznie dla
każdego, jednak nie mogę się powstrzymać. Na kompozycję składają się nuty takie
jak: kardamon,
żywica elemi, olibanum, bergamotka, różowy pieprz, jałowiec, szafran, czarna
herbata, piżmo, ambra i wanilia bourbon. Coś wspaniałego.
Rozjaśniająco-odżywiający
olejek do twarzy z serii Wild Rose marki Korres to istny balsam na moje
przebarwienia. Zawiera olejek z
brzoskwini, skwalan, stabilną pochodną wit. C, olejek z dzikiej róży, bisabolol.
Sucha postać olejku sprawia, że produkt szybko się wchłania i nie pozostawia
lepkiej warstwy. Pachnie przepięknie, wręcz luksusowo, w szklanym opakowaniu z
pipetą pływają prawdziwe płatki róż. Stosowany od marca znacząco i widocznie
pomógł pozbyć mi się wielu przebarwień. Skóra uzyskała bardziej jednolity
koloryt, po stosowaniu olejku na noc rano była miękka, odżywiona, bardziej
napięta i jakby ‘wypchnięta’ od wewnątrz. Zauważyłam, że dzięki niemu wszelkie
niedoskonałości czy podrażnienia znikały w o wiele szybszym tempie. Właśnie
dobrnęłam do końca buteleczki i nie wyobrażam sobie mojej pielęgnacji bez
zakupu kolejnej.
Szampon Oway, Soothing hair bath
o pięknym zapachu lukrecji i ziół w dużej mierze pomógł mi uporać się z
problemem nadwrażliwej, podrażnionej skóry głowy. Zapewnił jej komfort i uśmierzył
dolegliwości. Oprócz tego zauważyłam pozytywną zmianę w wyglądzie moich włosów
po myciu, co przy używaniu innych szamponów zdarzało się rzadko, zazwyczaj to
odżywki lub maski dają bardziej zauważalne efekty. Oway nadaje włosom
objętości, są miękkie, bardziej lśniące i wyglądają zdrowo.
Mat na ustach to zdecydowanie
to, co JA kocham najbardziej. Moje usta już niekoniecznie. Przeważnie są dość
suche i wymagają ciągłej uwagi, rzadko kiedy są w kondycji nadającej się do
pomalowania. Lubię produkty, które nie pogarszają ciężko wypracowanego dobrego
stanu i takie są właśnie matowe zastygające pomadki Golden Rose. Są komfortowe,
nie wysuszają ust na wiór, mają wygodny
aplikator, są długotrwałe, równomiernie się ‘zjadają’, mają dużą paletę kolorów
i są niedrogie. Jeżeli chodzi o mat, który nie robi krzywdy zdecydowanie
stawiam na Golden Rose.
Cytrusowy krem do twarzy z
witaminą C marki Nourish, choć określony przez producenta jako naturalny produkt do cery suchej, idealnie współgra
z wymaganiami mojej mieszanej cery. Jest bardzo lekki a przy tym nawilżający,
wchłania się pozostawiając skórę matową, przygotowaną pod makijaż, nie powoduje
niechcianych niespodzianek. Ma przyjemny zapach, dość zbitą, gęstą
konsystencję i jest stosunkowo wydajny.
Lipowy
płyn micelarny Sylveco to coś więcej niż produkt do zmywania makijażu (z czym
radzi sobie genialnie). Oprócz tego ma porządne właściwości pielęgnacyjne, jest
naturalny, nawilżający i mocno kojący. Gdy moja skóra ma lepsze dni, po użyciu
tego płynu nie potrzebuje niczego więcej, niedoskonałości goją się szybciej a
wszelkie zaczerwienienia zostają zniwelowane. Uwielbiam.
Jacy
są Wasi ulubieńcy zeszłego roku?
Kasia.
PS. Za moment czas na ulubieńców stycznia, istny maraton :).
u mnie ten lipowy micel się nie sprawdził ;/
OdpowiedzUsuńO, szkoda, dla mnie jest cudowny.
UsuńPeeling śliwkowy od niedawna za mną chodzi :) Hybrydy uwielbiam! Znam też lipowy płyn i też fajnie się u mnie sprawdził :)
OdpowiedzUsuńNo hybrydy coraz lepsze są. Hehe musze sprawdzac widze ze znacznie wiecej produktow, nadrabiac.
UsuńO tym peelingu sporo dobrego słyszałam, a olejek korres to mój ulubieniec - nie wyobrażam sobie bez niego życia, nawet teraz jak używam kwasów to jakoś nie umiem go nie nałożyć chociaż niby witaminy C nie powinno się z kwasem mieszać.
OdpowiedzUsuńCudowni ulubieńcy! Chciałabym ten peeling śliwkowy :)
OdpowiedzUsuńWspaniali ci ulubieńcy! Wszystko bardzo mi się spodobało :-) Zapamiętam sobie ten peeling z MDM :-) A lipowy micel Sylveco czeka u mnie w zapasach na swoją kolej ;-)
OdpowiedzUsuńhybrydy należą też do moich ulubieńców:)
OdpowiedzUsuńO! Płyn micelarny z Sylveco czeka na swoją kolej w pudełku z zapasami. Oto moja lista z 2016:
OdpowiedzUsuń1. Garnier, płyn micelarny z olejkiem
Wygrał z dotychczasowym królem, różowym Garnierem. Lepiej usuwa makijaż i do tego ślicznie pachnie.
2. Eveline, Volume Celebrity, tusz do rzęs
Nigdy bym się nie spodziewała, że Eveline tak mnie zaskoczy. Odkryłam ten tusz przypadkowo, bo był gratis do maski do włosów. IDEALNY. Zużywam 3 opakowanie, kolejne zakupione na zapas. Do tego cena...
3. The Balm, Mary Lou Manizer, rozświetlacz
W połączeniu z korektorem daje efekt przespanej nocy :)
4. Givenchy Ange ou Demon Le Secret, woda perfumowana
Może zapach oryginalny nie jest, jednak dodaje mi energii i co najważniejsze: nie czuję go. Dotychczas lubiane przeze mnie cięższe i słodsze zapachy zaczęły być wyczuwalne i powodowały ból głowy.
5. Seche Vite, wysuszacz i utwardzacz do paznokci
Przedłużył trwałość lakieru z 2 do 7 dni u 100% pani domu. Jest sukces :)
Też polubiłam micel z Sylveco :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że mamy bardzo podobnych ulubieńców ;) jeśli o hybrydy chodzi to oprócz Semilaca i NeoNail polecam przetestować również hybrydy marki Indigo, u mnie sprawdzają się najlepiej :)
OdpowiedzUsuńWszystko mnie ciekawi ;) Muszę w końcu kupić coś od MDM, paleta Bikor idealna ;)
OdpowiedzUsuńPeeling MDM na mnie czeka, obym go polubiła :)
OdpowiedzUsuńNa Phenome mam nadzieję, że kiedys coś kupię, bo ciężki mam do nich dostęp :)
Uwielbiam twoje zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńSylveco nie znam, ale Phenome jest moim ulubieńcem odkąd odkryłam go w zeszłym roku na https://www.showroom.pl. To jedna z marek, do których lubię wracać od czasu do czasu. Zastanawiałam się kiedyś nad kupnem pomadki od Golden Rose, ale jeszcze nie jestem przekonana.
OdpowiedzUsuńJak sprawdza ci się ten krem do twarzy, czy mam po nim tłustą skórę?
OdpowiedzUsuńZaczerpnę od ciebie trochę inspiracji i sama uzupełnię swoją torebkę.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł, sam korzystam z niektórych kosmetyków, z których ty też korzystasz.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować tego szamponu, bardzo podoba mi się jego opis.
OdpowiedzUsuń