Witajcie!
Grudzień był dla mnie czasem idealnej harmonii pomiędzy
natłokiem pracy i odpoczynkiem. Ominęła mnie negatywna świąteczna gorączka. Od
jakiegoś czasu skutecznie udaje mi się odchodzić od ‘tradycji’ - nie przewracam
całego domu do góry nogami, nie zaglądam w każdy możliwy kąt ze ‘ścierą’ i nie
rzucam się w wir zakupów spożywczych. Bardziej w tym okresie cenię sobie
spokój, wyciszenie się. Nie zmuszam się tylko dlatego, że ‘tak trzeba’. Bo nie
trzeba. 12 potraw na stole nie było i okazało się, że nic się nikomu z tego
powodu nie stało :). Czasami zauważenie takich prostych rzeczy zajmuje lata,
jednak lepiej późno niż wcale i z takich świąt ‘po swojemu’ i bez spiny właśnie cieszę się
najbardziej.
Grudzień to też taki czas, kiedy zbiera mi się najwięcej
prezentów – do tych Katarzynkowych z końcówki listopada dochodzą te świąteczne,
dlatego z reguły w tym czasie moje kosmetyczne zbiory zasila najwięcej
ciekawych nowości. Przetestowałam, zakochałam się i dziś właśnie o tym :).