Witajcie!
Mam to do siebie, że dość często udaje mi się oprzeć
‘hypowi’, który towarzyszy niekiedy (a właściwie dość często) nowym produktom.
Czasem mam wrażenie, że jestem wiecznie, jak to mówią „late to the party”,
jednak z drugiej strony pomaga mi to rozsądniej wydawać pieniądze, bo jeżeli
hype po czasie trwa nadal to znak, że warto. Od premiery maski do twarzy
Origins Drink Up Intensive minęło już dużo czasu a mimo to nadal się o niej
mówi. I mówi się dobrze. Z kolei o podobnym produkcie marki Sephora nie mówi
się prawie wcale. A szkoda.
Kto nie kocha miniatur? Oprócz tego, że wyglądają pięknie (i
są takie słodkie) dają oczywistą możliwość próbowania. Wiadomym faktem jest, że
w zależności od rodzaju cery i wielu innych czynników nie zawsze to, co
sprawdza się u większości sprawdzi się u wszystkich. Każdy typ cery jest inny,
mój punkt widzenia uwarunkowuje cera bardziej tłusta niż mieszana i ze względu
na to uważam obecność miniatur za zbawienie.
Zacznijmy od spraw czysto technicznych – Origins Drink Up
Intensive, Overnight mask ma pojemność 100 ml w cenie 99 zł, natomiast Sephora,
nawilżająco-wypełniająca kremowa maseczka na noc to 60 ml produktu w cenie 49
zł.
Obie maseczki przeznaczone są do stosowania na uprzednio
oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu i pozostawienia na całą noc. Maska z
Sephory może być również nakładana w okolice oczu.
Obie maski posiadają kremową konsystencję, konsystencja maski
z Sephory jest lżejsza, tak jak zostało to opisane w nazwie – bardziej
kremowo-żelowa, natomiast maska Origins jest delikatnie cięższa, bogatsza.
Zapach – obie maski pachną bardzo przyjemnie, ale obłędny
zapach świeżych, soczystych moreli maski Drink Up Intensive bije na głowę odrobinę
sztuczny malinowy zapach maski z Sephory.
Składy są od siebie diametralnie różne, zarówno pod względem
ich długości jak i zawartości poszczególnych składników.
Skład maski Sephora: Aqua, Glycerin, Neopentyl Glycol
Diheptanoate, Phenoxyethanol, Coco-Caprylate / Caprate, Carbomer, Pullulan,
Sodium Polyacrylate, Saccharide Isomerate, Parfum, Sodium Hydroxide, Sodium
Hyaluronate, Hydroxyethyl Acrylate/ Sodium Acryloydimethyl Taurate Copolymer,
Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Biosaccharide Gum-1, Polysorbate 60, Sorbitan
Isostearate, Sodium Citrate, Citric Acid, CI 14700 (Red 4).
Skład maski Origins: Water, Rosa Damascena (Rose) Flower Water,
Myrtus Communis (Myrtle) Leaf Water, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange)
Flower Water, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Water, Glycerin, Cetyl
Alcohol, Glyceryl Polymethacrylate, Dimethicone, PEG-75, PEG-8, Glycereth-26,
Sorbitan Stearate, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Oil, Prunus
Amygdalus Amara (Bitter Almond) Kernel Oil, Rosa Damascena (Rose) Flower Oil,
Cinnamomum Camphora (Shiu/Camphore Leaf) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Sweet
Orange) Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Osmanthus Fragrans
(Osmantus Absolute) Flower Extract, Ribes Nigrum (Blackcurrant) Seed Extract,
Linalool, Limonene, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Cladosiphon Okamuranus
Extract, Oryza Sativa (Rice) Extract, Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Olea
Europaea (Olive) Fruit Extract, Triticum Vulgare (Wheat Bran) Extract, PEG-100
Stearate, Sucrose, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Panthenol,
Pantethine, Cetyl Ethylhexanoate, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Prunus
Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Butylene
Glycol, Cetearyl Alcohol, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Punica Granatum
(Pomegranate) Sterols, Tocopheryl Acetate, Oryzanol, Bisabolol, Caprylyl
Glycol, Caffeine, Hexylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Dextrin, Potassium
Carbomer, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol.
Od razu rzuca nam się w oczy dysproporcja
między bogactwem dobroczynnych składników w propozycji Origins i dość ubogim
składem maski Sephora. Dlaczego więc odrobinę bardziej wolę ją zamiast
wypakowanej dobrociami Drink Up Intensive?
Głównie ze względu na różnicę w efektach na moim typie cery
w zależności od sposobu nakładania. Maska Sephory po zmyciu jej rano daje u
mnie efekt ukojonej, odżywionej, nawilżonej i jakby wypchniętej od środka
skóry. Pory są utrzymane w ryzach, delikatnie je nawet zwęża, nie jest zbyt
bogata i nie powoduje szybszego przetłuszczania się cery bez względu na grubość
nałożonej warstwy.
Maska Origins daje u mnie pozytywne efekty tylko wtedy,
kiedy nałożę jej cieniuteńką warstwę. W wypadku kiedy uda mi się trafić w tę
idealną dla mojej skóry ilość, na drugi dzień mogę zaobserwować odżywioną,
nawilżoną, rozświetloną cerę, tak jak w przypadku maski z Sephory. Kiedy nałożę
jej za dużo pojawiają się zaskórniki (zapewne zasługa silikonów). Pojawia się też
dziwne wrażenie ‘rozpulchnionej’ skóry i rozszerzone pory.
Kolejną rzeczą, która przemawia w mojej opinii na korzyść
produktu Sephora jest to, jak zachowuje się on jakiś czas po nałożeniu. Maska
Sephora po pewnym czasie zasycha/zastyga na twarzy dając mi pełną swobodę, mogę
robić co chcę i mojej głowy nie zaprząta ciągle myśl: „uważaj, masz maskę na
twarzy”. Nie jest to takie uczucie, jakie mamy w przypadku zasychających masek
na bazie glinki, co to, to nie, maska daje uczucie komfortu, nadal jest
minimalnie ‘mokra’, pozwala nam jednak całkiem o sobie zapomnieć. Maseczka Origins
ciągle pozostaje dość lepka i wymaga uwagi na to, by przypadkiem nie zetrzeć
jej sobie z twarzy. Może to zabrzmi śmiesznie, jednak kiedy mam ją na twarzy
mam problem z zaśnięciem z uwagi na jej lepkość.
Uważam Drink Up Intensive za świetny produkt, jednak dla
innych, mniej problematycznych cer czy osób potrafiących zasnąć w innej pozycji
niż ‘na brzuchu, z ręką pod głową i jedną nogą zgiętą w kolanie’ (albo dla
takich osób, którym nawet w takiej pozycji nie przeszkadza twarz lepiąca się do
ręki). Maseczkę z Sephory polecam praktycznie wszystkim rodzajom cer, w
szczególności cerom z niedoskonałościami, problemami takimi jak przetłuszczanie
się cery i rozszerzone pory. Pomimo krótkiego składu, wypadającego dość blado w
porównaniu do składu Origins, spisała się u mnie rewelacyjnie.
Znacie? Jakie są Wasze opinie? :)
Kasia.
Mam maseczkę Origins, ale chyba nie potrafię z nią współpracować ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie maski Orgins to mistrzostwo :) bardzo lubię wspomnianą Origins Drink Up Intensive i oczyszczającą Retexturizing with Rose Clay <3
OdpowiedzUsuńMam miniaturkę maski Origins, ale też nie nastawiam się na nią, bo mam podobną cerę jak Ty. Ta z Sephory mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuńLubię Origins, lubię Lush, Phenome - to maski, które faktycznie coś robią z moją skórą.
OdpowiedzUsuńJa miałam jedynie miniaturki..
OdpowiedzUsuńA gdzie moge dostac miniaturke origins do przetestowania!?
OdpowiedzUsuń