Witajcie!
Mam to do siebie, że dość często udaje mi się oprzeć
‘hypowi’, który towarzyszy niekiedy (a właściwie dość często) nowym produktom.
Czasem mam wrażenie, że jestem wiecznie, jak to mówią „late to the party”,
jednak z drugiej strony pomaga mi to rozsądniej wydawać pieniądze, bo jeżeli
hype po czasie trwa nadal to znak, że warto. Od premiery maski do twarzy
Origins Drink Up Intensive minęło już dużo czasu a mimo to nadal się o niej
mówi. I mówi się dobrze. Z kolei o podobnym produkcie marki Sephora nie mówi
się prawie wcale. A szkoda.