wtorek, 1 grudnia 2015

Ulubieńcy listopada 2015.




Witajcie!








   

   Ciężko mi uwierzyć, że listopad już za nami i za miesiąc przyjdą święta. Zeszłoroczne pieczenie pierników i makowców pamiętam, jakby to było wczoraj i niesamowite, że praktycznie za chwilę znów w całym domu będzie pachniało cynamonem i migdałami. Jednak, zanim całkiem się rozmarzę, zapraszam na listopadowych ulubieńców, których tym razem zebrała się całkiem pokaźna gromadka.




   Neutralny szampon do wrażliwej skóry głowy, Natura Siberica powinien pojawić się w ulubieńcach już dawno temu, zwłaszcza, że używam już trzecie opakowanie i zdążył w tym czasie zagościć w Projekcie denko. Jeżeli chcecie się o nim czegoś więcej dowiedzieć, to odsyłam Was właśnie do tego posta.

   Odżywkę do włosów, Nivea Long Repair, wypatrzoną oczywiście u Anwen, pokochałam za wspaniałe efekty, które zostawia po użyciu. Włosy są miękkie, sypkie, zdyscyplinowane i pięknie się układają.

   MAC Mineralize Skinfinish w odcieniu Lightscapade mam już od bardzo dawna i był to prawdopodobnie mój pierwszy zakup w internetowym MAC’u. Leżał zapomniany w głębi szuflady z uwagi na niezbyt dobry stan mojej cery (pamiętacie? Było tak). Błysk podkreślał wszystkie grudki i wypryski, dlatego odstawiłam go, pomimo przepięknego odcienia. Teraz, kiedy moja cera ma się już o wiele lepiej postanowiłam do niego wrócić. Jest idealny dla osób, które tak jak ja wolą bardziej subtelne rozświetlenie.

   Perfumy Marc Jacobs Decadence, są ze mną od czasu moich imienin, czyli stosunkowo niedługo, jednak pokochałam je od pierwszego spryskania w perfumerii. Zapach jest tak niesamowity i trwały, że wszystkie ubrania, w tym kurtka pachną na drugi dzień i jeszcze dłużej. Za każdym razem kiedy ją nakładam i czuję ten zapach uśmiecham się sama do siebie. Polecam się za nimi rozejrzeć, są wspaniałe.

   Korektor Catrice, Liquid Camouflage bardzo przypomina mi mojego ulubieńca – korektor Creamy Radiant Concealer NARS, jest jednak od niego bardziej lekki w konsystencji zachowując niemal identyczny poziom krycia i właściwości rozświetlające. Pięknie pachnie, długo się trzyma, nie zbiera się w załamaniach i nie warzy się w ciągu dnia.

   Czarny Super Liner z L’Oreal uwielbiam za wygodny aplikator, trwałość i głęboką czerń. Przez cały dzień pozostaje w tej samej formie i w tej samej pozycji. Nie ściera się, nie spływa, nie blaknie.

   Pomadka peelingująca Sylveco pachnie tak pięknie, że za każdym razem kiedy ją aplikuję mam ochotę ją zjeść. Malutkie drobiny cukru wspaniale rozprawiają się z martwym naskórkiem a oleje i inne dobroczynne składniki świetnie nawilżają usta bez okropnego, tłustego, wazelinowego filmu.

   Gąbeczka do nakładania podkładu Real Techniques wyparła używanego do tej pory członka tej samej rodziny – pędzel Buffing Brush. Dla totalnego laika w kwestii gąbek, czyli mnie, jest świetna i wystarcza w zupełności. Przepięknie wszystko rozciera, makijaż wygląda o wiele bardziej naturalnie i lepiej stapia się ze skórą. Do tego podkład nałożony za pomocą gąbeczki mniej wchodzi w pory, przez co ryzyko jasnych kropek na nosie jest zminimalizowane niemal do zera.

   Maska błotna z Sephory jest prawdziwym odkurzaczem jeżeli chodzi o wszelkie zanieczyszczenia, czy nawet otwarte zaskórniki. Znacznie zmniejsza ich widoczność, szczególnie na nosie, zostawia skórę wspaniale oczyszczoną i odświeżoną. Cera jest miękka, gładka, pełna blasku a pory są widocznie zwężone. Niesamowicie skuteczna.

   L’Oreal, L’Ombre Pure w odcieniu Quartz Fumee to przepiękny, iskrzący cień do powiek w kolorze, jak sama nazwa wskazuje, kwarcu dymnego. Zgaszony, brązowo-szary, pełen mieniących się drobinek, które nie ulatniają się przy rozcieraniu, wspaniale wygląda w załamaniu lub samodzielnie na całej powiece. To jeden z tych cieni, które potrafią ‘zrobić całą robotę’. Wyjątkowy a jednak niesamowicie uniwersalny.

   Kolejny peeling do ust to nie przypadek – ostatnio są one w tak złym stanie, że nie potrafię się bez nich obejść. Ten konkretnie to propozycja od LUSH o smaku gumy balonowej. Cudownie pachnie, tak samo smakuje a mikro drobinki ksylitolu peelingują usta jak nic innego. Cudowny!

   Tonik z kwasem glikolowym to nieodłączny element mojej jesienno-zimowej wieczornej pielęgnacji. Alpha H Liquid Gold używam już dwa lata z rzędu i uwielbiam to, jak działa na moją skórę. Przeważnie po przetarciu nim twarzy, po kilku minutach neutralizuję go wodą termalną i przechodzę do kolejnych kroków pielęgnacyjnej rutyny, czasem, gdy moja cera jest w gorszym stanie, stosuję bardziej intensywną terapię i nakładam tonik samodzielnie, pomijając resztę kosmetyków. Wspaniale wygładza skórę, dodaje jej promiennego blasku i bardzo pomaga w walce z zaskórnikami.

Dajcie znać czy znacie któryś z tych produktów i jak się u Was spisuje :)
Kasia.







38 komentarzy:

  1. MAC Mineralize Skinfinish w odcieniu Lightscapade bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę poznać ten korektor z catrice ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam Marca i bardzo zaluje, ale poznam.
    Korektor Catrice jest bardzo fajny - uzywam od kilku dni nie tylko na sobie, a w pracy wiec obserwuje i obserwuje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Korektor Catrice właśnie dzisiaj pierwszy raz użyłam i na razie jestem nim zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że u Ciebie też wywołał taką reakcję :)

      Usuń
  6. Piękne zdjęcia!
    Uwielbiam tą pomadkę Sylveco, faktycznie genialnie pachnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bardzo lubię ten korektor z Catrice, jest świetny pod oczy. No i pomadkę z Sylveco. MAC, a z linerem z L'oreal to dziwna sprawa u mnie. Kiedyś na niego psioczyłam, a teraz ... kupiłam ponownie. Jest super trwały i to mnie do niego przekonuje, chociaż dla moim zdaniem aplikator nie jest najwygodniejszy.

    Ach tak w ogóle - świetnie zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ja akurat takie aplikatory lubię, te pędzelkowe totalnie się u mnie nie sprawdzają :<

      Usuń
  8. ciekawi ulubieńcy, jeszcze żadnego z nich nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  9. Też lubię pomadkę peelingującą z Sylveco! A rozświetlacz z Mac to piękna klasyka :). Dodałam do obserwowanych, chociaż nie wiem jak mogłam wcześniej nie trafić na Twojego bloga. Jest taki prosty i taki ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Widzę wiele ciekawych kosmetyków i oczywiście w oko wpadł mi Elementarz Stylu Kasi Tusk, kusi mnie zakup tej książki, warto?:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Widzę wiele ciekawych kosmetyków i oczywiście w oko wpadł mi Elementarz Stylu Kasi Tusk, kusi mnie zakup tej książki, warto?:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Też lubię tą odżywkę z Nivea
    Właśnie wczoraj kupiłam ten korektor Catrice, dzisiaj użyłam i jestem z niego bardzo zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ejj, dlaczego jestem u Ciebie dopiero pierwszy raz? Fajnie tutaj i widzę, że mamy wspólnych ulubieńców, m.in. tonik Alpha H i pomadkę Sylveco. Maskę Sephora i cień Loreal muszę koniecznie sobie sprawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego to ja nie wiem :D Maska jest przecudowna :) Cień z resztą też <3

      Usuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Produkt Marca Jacobsa ma ciekawe opakowanie które wpadlo mi w oko:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Maska błotna z Sephory działa i to jak :) Testowałam perfumy MJ i to chyba jeden z lepszych jego zapachów, ale ja się nastawiłam na tę śliwkę, którą obiecuje skład i niestety jej nie wyczułam, chyba że tester był zepsuty. Musiałabym zamówić próbkę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba niedługo skuszę się na ten korektor z Catrice. Jeszcze jak napisałaś, że przypomina ten oslawiony korektor z Narsa, to już wow :-)
    Myślę też nad gabeczką z RT.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.