Witajcie!
Ok. Tłumaczenie się
jest bez sensu. Stało się. Zapraszam na zakupy z Sephory…
…A jeżeli powiem, że miałam imieniny?
Maska błotna marki
Sephora chodziła za mną od czasu, kiedy dostałam jej próbkę przy ostatnich
zakupach. Czyli od daaawna. Jej działanie jest niesamowite, wspaniale oczyszcza
skórę, zwęża pory, działa jak odkurzacz i wysysa z niej wszelkie
zanieczyszczenia.
Krem Clarins, Eclat
du Jour gościł u mnie kilka lat temu i to nie raz. Pomimo zawartości silikonów
w składzie nie wyrządził mojej skórze żadnej większej szkody. Uwielbiam jego
działanie, zapach i konsystencję wprost idealną dla posiadaczek bardziej
tłustych cer.
Duo miniatur marki
Too Faced kupiłam głównie ze względu na ogromną chęć wypróbowania maskary
Better Than Sex. Oprócz niej w zestawie znajduje się maluteńka wersja bronzera
Chocolate Soleil w odcieniu medium/deep. Tusz jak na razie spisuje się
świetnie, nie zauważyłam żadnego osypywania się czy kruszenia, jednak używam go
zbyt krótko, aby wydać ostateczny werdykt. Bronzer z kolei bardzo pozytywnie
zaskoczył mnie nie tylko swoim przepięknym kakaowym zapachem, lecz również
kolorem, który przez wielu opisywany był w internecie jako król pomarańczy –
chociaż posiadam jasną, chłodną karnację nie zauważyłam, żeby po nałożeniu
przejawiał jakieś wybitnie ciepłe tony, określiłabym go bardziej jako
naturalnie ocieplający i w miarę neutralny.
Kolejną rzeczą jest
czarny eyeliner, również marki Sephora, który okazał się być w promocji
za…niecałe 12 zł. Automatycznie powędrował do mojego koszyka, zwłaszcza, że
listopad był dla mnie miesiącem wielkiego powrotu kresek.
Moim głównym
powodem, dla którego znalazłam się w Sephorze była właśnie ta szminka –
Aksamitna pomadka w kolorze 13 – Marvelous Mauvee. Przepiękny odcień brudnego,
dość ciemnego różu, wspaniała matowa formuła, której kompletnie nie czuć na
ustach. Trzyma się niesamowicie długo, nie ma mowy o kruszeniu się czy
‘pękaniu’, co zdarzyło mi się w przypadku niektórych odcieni Sleek Matte Me.
Cudo.
Prezent od M.,
czyli perfumy, o które bym się nie podejrzewała. Chociaż powinnam raczej
napisać, że nie podejrzewałabym o nie ich twórcę. Wypróbowując nowości w
perfumerii jedną dłoń spryskałam Tom Ford, Noir, drugą – Marc Jacobs, Decadence.
Następnego dnia już wiedziałam, co dokładnie chcę na prezent. Oba zapachy mają
coś wspólnego, jednak to Marc Jacobs, o dziwo, spodobał mi się bardziej. Zapach
jest piękny, szczególnie kiedy się rozwinie i niesamowicie trwały. Ma w sobie
również coś z Molecule 01, więc jeżeli lubicie tego typu zapachy – dajcie
szansę Marcowi.
Kasia.
Maska błotna marki Sephora i Marc Jacobs, Decadence mam w planach przygarnąć :)
OdpowiedzUsuńOj mi też zapach spodobał się zapach MJ, wyczułam w nich śliweczkę, troszkę irysa. Ma w sobie to coś. Dobrze wybrałaś. Maseczkę Sephory tez miałam w próbkach, jest rewelacyjna. O aksamitnej pomadce Sephory pomyślę, bo zaciekawiłaś mnie produktem.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję tę maseczkę z Sephory, a nowe perfumy MJ wyglądają świetnie, mam ochotę kupić dla samego flakonu, choć nigdy nie lubiłam jego zapachów. Dochodzą mnie jednak sygnały, że warto dać Decadence szansę - widzę, że i Tobie przypadły do gustu :)
OdpowiedzUsuńbronzer Too Faced jest teraz moim ulubionym i też nie dostrzegam w nim pomarańczy hehe
OdpowiedzUsuńBędę czekać aż przybliżysz na blogu perfumy MJ (bardzo podoba mi się flakon:) )i szminkę z Sephory. :)
OdpowiedzUsuńSame cudeńka widzę, szczególnie wpadła mi w oko maska błotna, bo lubię takie specyfiki pielęgnujące do twarzy :)
OdpowiedzUsuńSame cudeńka widzę, szczególnie wpadła mi w oko maska błotna, bo lubię takie specyfiki pielęgnujące do twarzy :)
OdpowiedzUsuńMaska jest cudowna :)
UsuńŚwietne nowości! I po przeczytaniu opisu już wiem, że koniecznie muszę sprawdzić te perfumy :)
OdpowiedzUsuńPerfumy pokochałam od samego początku, odkąd je mam się z nimi nie rozstaję :)
UsuńTeż skusiłam się na ten duet od Too Faced, jednak ze względu na brązer, ale jeszcze nic nie mogę na jego temat powiedzieć, bo go nie otwieałam :)
OdpowiedzUsuń