poniedziałek, 18 kwietnia 2016

7 rzeczy, które warto wiedzieć przy wykonywaniu manicure hybrydowego.




Witajcie!



   Możecie mi wierzyć, lub nie, ale jeszcze do niedawna byłam zagorzałą przeciwniczką hybryd - wszystko za sprawą niezbyt pozytywnych doświadczeń w jednym z salonów kosmetycznych. Jak się okazuje, i czego przykładem jest wiele z Was, wcale nie trzeba być profesjonalistą, aby wykonać perfekcyjny manicure hybrydowy. Dziś, po długim okresie prób i błędów, chcę się z Wami podzielić kilkoma moimi spostrzeżeniami na temat tego, co w moim przypadku okazało się kluczem do sukcesu. Zapraszam! :)





   Po pierwsze cierpliwość - nie od razu Rzym zbudowano. Na początku, szczególnie za pierwszym razem wykonywanie manicure hybrydowego zajmuje dużo czasu i nie wychodzi idealnie. Nie będę ukrywać, że nadal zajmuje mi to dużo czasu, dlatego zawsze zasiadam do tego wieczorem, przy ulubionym serialu (Wikingowie – polecam, 4 sezon w końcu zaczął się rozkręcać), z herbatą, ale moja technika jest o wiele lepsza niż na początku. Nie nastawiajmy się, że nasze paznokcie od razu będą wyglądały jak te wypatrzone na Instagramie - ich właścicielki na 100% potrzebowały czasu aby dojść do wprawy, dlatego nie warto od razu się zniechęcać. Wzorki polecam zostawić na później, warto na początku opanować podstawy.


   Cieniuteńkie warstwy. Za pierwszym razem moje paznokcie wyglądały jak małe bułeczki – pękate o niejednorodnych kształtach, a wszystko przez to, że warstwy lakieru były za grube. Przyzwyczajona do malowania paznokci zwykłymi lakierami nie spodziewałam się aż tak dużej różnicy w konsystencji/zachowaniu między nimi a hybrydami, nabrałam na pędzelek taką ilość lakieru jak zazwyczaj i nie skończyło się to dobrze. Teraz już wiem, że przy wykonywaniu manicure hybrydowego pędzelek powinien być tak oczyszczony, aby znajdowała się na nim minimalna ilość lakieru.  Nakładając od razu dużo produktu mamy zdecydowanie mniejszą kontrolę i łatwiej o zalanie skórek czy spływanie lakieru na boki. Do tego wygląda to zdecydowanie mało estetycznie, dlatego zawsze lepiej i bezpieczniej nałożyć więcej cienkich warstw niż dwie ‘porządne’.

   Nie zalewanie skórek. Jeżeli już tak się zdarzy – lepiej od razu zmyć jeszcze nie utwardzony lakier cleaner’em i pomalować od nowa, w przeciwnym razie hybryda zacznie odstawać i łuszczyć się, a przecież nie dla takiego efektu spędzamy nad tym tyle czasu.

   Zabezpieczenie wolnego brzegu paznokcia, czyli krawędzi na końcu płytki. Zapobiegamy w ten sposób ewentualnemu odpryskiwaniu hybrydy i dodatkowo ‘utwardzamy’ paznokcie.

   Odpowiednie zdejmowanie hybryd. W moim przypadku po 20 minutach trzymania paznokci w zawiniątkach z folii z wacikiem nasączonym remover’em hybryda nie schodzi całkowicie. Zawsze mam problem z lakierem na końcach, który uparcie dalej trzyma się płytki. W takim przypadku najlepiej delikatnie zdjąć to, co łatwo odchodzi a resztę ponownie zawinąć na kilka minut, niż zeskrobywać lakier na siłę czy próbować spiłować go z paznokcia, co może poskutkować  ‘przepiłowaniem’ płytki, czyli zbyt mocnym spiłowaniem wierzchniej warstwy. Ponowne potraktowanie paznokci removerem jest dla nich zdecydowanie bardziej łaskawe.

   Dokładnie odtłuszczenie paznokci. Niby banalne, ale niesamowicie ważne, hybryda, która nie będzie miała szans na dokładne ‘przyczepienie’ się do paznokcia, będzie po prostu nietrwała.

   Trick z lakierem nawierzchniowym. Jeżeli tak jak ja, macie nierówną powierzchnię paznokci i w pewnych miejscach płytka posiada zagłębienia czy wypukłości, a chciałybyście to w pewien sposób wyrównać, trick z top’em to świetna opcja. Najpierw należy pokryć paznokcie cienką warstwą topu, tak jak zwykle. Następnie, niczego jeszcze nie utwardzając, odrobinę dołożyć go w miejsca, w których Wasza płytka jest delikatnie wklęsła. Punktowymi ruchami pędzelka rozłożyć top tak, aby powierzchnia paznokcia była gładka, bez nierówności i na kilka sekund odwrócić dłoń ‘do góry nogami’. W ten sposób top sam nam się ‘wypoziomuje’ i pod warunkiem, że cała procedura zostanie wykonana szybko (dlatego najlepiej wykonywać to i utwardzać paznokieć po paznokciu, a nie wszystkie za jednym razem), zapobiegniemy rozlaniu się topu na boki. Odwracamy do normalnej pozycji, utwardzamy w lampie i gotowe. Warto też mieć na uwadze fakt, że przy utwardzaniu grubszych warstw top’u może pojawić się pieczenie– wyjmujemy wtedy na chwilę paznokcie z lampy i kiedy pieczenie ustanie, wkładamy je ponownie.  



Za zdjęciu Starlight Sky, Semilac.


Dorzuciłybyście jakąś radę od siebie? :)
Kasia.


Zapraszam na mojego Instagrama i Facebooka :)

   




7 komentarzy:

  1. Pod wszystkimi radami, które napisałaś jestem w stanie podpisać sie obiema rekami. Ja przy pierwszych podejściach notorycznie zalewałam skorki i hybryda odchodziła mi płatami juz po tygodniu :( teraz nabrałam wprawy, ale przyznam, ze pierwsze kilka razy było naprawdę zniechęcających :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny wpis i bardzo ładne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, kusisz tymi hybrydami, nie powiem :) Chyba w przyszłości zainwestuję w Semilac :)

    OdpowiedzUsuń
  4. rady radami, ale ten kolor jest prześliczny. Te drobinki widać tylko w mocnym świetle czy tak normalnie też ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak normalnie też :) Wygląda to jak mnóstwo drobinek srebrnego brokatu zatopionych w czarnej/grafitowej bazie :)

      Usuń
  5. Nie miałam nigdy hybryd na pazurkach :) Mam chyba za mało cierpliwości, by się do nich przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.