Witajcie!
Możecie mi wierzyć, lub nie, ale
jeszcze do niedawna byłam zagorzałą przeciwniczką hybryd - wszystko za sprawą
niezbyt pozytywnych doświadczeń w jednym z salonów kosmetycznych. Jak się
okazuje, i czego przykładem jest wiele z Was, wcale nie trzeba być
profesjonalistą, aby wykonać perfekcyjny manicure hybrydowy. Dziś, po długim
okresie prób i błędów, chcę się z Wami podzielić kilkoma moimi spostrzeżeniami
na temat tego, co w moim przypadku okazało się kluczem do sukcesu. Zapraszam!
:)
Po pierwsze cierpliwość - nie od
razu Rzym zbudowano. Na początku, szczególnie za pierwszym razem wykonywanie
manicure hybrydowego zajmuje dużo czasu i nie wychodzi idealnie. Nie będę
ukrywać, że nadal zajmuje mi to dużo czasu, dlatego zawsze zasiadam do tego
wieczorem, przy ulubionym serialu (Wikingowie – polecam, 4 sezon w końcu zaczął
się rozkręcać), z herbatą, ale moja technika jest o wiele lepsza niż na
początku. Nie nastawiajmy się, że nasze paznokcie od razu będą wyglądały jak te
wypatrzone na Instagramie - ich właścicielki na 100% potrzebowały czasu aby
dojść do wprawy, dlatego nie warto od razu się zniechęcać. Wzorki polecam
zostawić na później, warto na początku opanować podstawy.
Cieniuteńkie warstwy. Za
pierwszym razem moje paznokcie wyglądały jak małe bułeczki – pękate o
niejednorodnych kształtach, a wszystko przez to, że warstwy lakieru były za
grube. Przyzwyczajona do malowania paznokci zwykłymi lakierami nie spodziewałam
się aż tak dużej różnicy w konsystencji/zachowaniu między nimi a hybrydami,
nabrałam na pędzelek taką ilość lakieru jak zazwyczaj i nie skończyło się to
dobrze. Teraz już wiem, że przy wykonywaniu manicure hybrydowego pędzelek
powinien być tak oczyszczony, aby znajdowała się na nim minimalna ilość lakieru. Nakładając od razu dużo produktu mamy
zdecydowanie mniejszą kontrolę i łatwiej o zalanie skórek czy spływanie lakieru
na boki. Do tego wygląda to zdecydowanie mało estetycznie, dlatego zawsze
lepiej i bezpieczniej nałożyć więcej cienkich warstw niż dwie ‘porządne’.
Nie zalewanie skórek. Jeżeli już
tak się zdarzy – lepiej od razu zmyć jeszcze nie utwardzony lakier cleaner’em i
pomalować od nowa, w przeciwnym razie hybryda zacznie odstawać i łuszczyć się,
a przecież nie dla takiego efektu spędzamy nad tym tyle czasu.
Zabezpieczenie wolnego brzegu
paznokcia, czyli krawędzi na końcu płytki. Zapobiegamy w ten sposób
ewentualnemu odpryskiwaniu hybrydy i dodatkowo ‘utwardzamy’ paznokcie.
Odpowiednie zdejmowanie hybryd. W
moim przypadku po 20 minutach trzymania paznokci w zawiniątkach z folii z
wacikiem nasączonym remover’em hybryda nie schodzi całkowicie. Zawsze mam
problem z lakierem na końcach, który uparcie dalej trzyma się płytki. W takim
przypadku najlepiej delikatnie zdjąć to, co łatwo odchodzi a resztę ponownie
zawinąć na kilka minut, niż zeskrobywać lakier na siłę czy próbować spiłować go
z paznokcia, co może poskutkować ‘przepiłowaniem’ płytki, czyli zbyt mocnym
spiłowaniem wierzchniej warstwy. Ponowne potraktowanie paznokci removerem jest
dla nich zdecydowanie bardziej łaskawe.
Dokładnie odtłuszczenie paznokci.
Niby banalne, ale niesamowicie ważne, hybryda, która nie będzie miała szans na
dokładne ‘przyczepienie’ się do paznokcia, będzie po prostu nietrwała.
Trick z lakierem nawierzchniowym.
Jeżeli tak jak ja, macie nierówną powierzchnię paznokci i w pewnych miejscach
płytka posiada zagłębienia czy wypukłości, a chciałybyście to w pewien sposób
wyrównać, trick z top’em to świetna opcja. Najpierw należy pokryć paznokcie
cienką warstwą topu, tak jak zwykle. Następnie, niczego jeszcze nie
utwardzając, odrobinę dołożyć go w miejsca, w których Wasza płytka jest
delikatnie wklęsła. Punktowymi ruchami pędzelka rozłożyć top tak, aby
powierzchnia paznokcia była gładka, bez nierówności i na kilka sekund odwrócić
dłoń ‘do góry nogami’. W ten sposób top sam nam się ‘wypoziomuje’ i pod
warunkiem, że cała procedura zostanie wykonana szybko (dlatego najlepiej
wykonywać to i utwardzać paznokieć po paznokciu, a nie wszystkie za jednym
razem), zapobiegniemy rozlaniu się topu na boki. Odwracamy do normalnej
pozycji, utwardzamy w lampie i gotowe. Warto też mieć na uwadze fakt, że przy
utwardzaniu grubszych warstw top’u może pojawić się pieczenie– wyjmujemy wtedy
na chwilę paznokcie z lampy i kiedy pieczenie ustanie, wkładamy je
ponownie.
Za zdjęciu Starlight Sky, Semilac.
Dorzuciłybyście jakąś radę od
siebie? :)
wow robią wrazenie. Super
OdpowiedzUsuńPod wszystkimi radami, które napisałaś jestem w stanie podpisać sie obiema rekami. Ja przy pierwszych podejściach notorycznie zalewałam skorki i hybryda odchodziła mi płatami juz po tygodniu :( teraz nabrałam wprawy, ale przyznam, ze pierwsze kilka razy było naprawdę zniechęcających :D
OdpowiedzUsuńFajny wpis i bardzo ładne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńKurczę, kusisz tymi hybrydami, nie powiem :) Chyba w przyszłości zainwestuję w Semilac :)
OdpowiedzUsuńrady radami, ale ten kolor jest prześliczny. Te drobinki widać tylko w mocnym świetle czy tak normalnie też ? :)
OdpowiedzUsuńTak normalnie też :) Wygląda to jak mnóstwo drobinek srebrnego brokatu zatopionych w czarnej/grafitowej bazie :)
UsuńNie miałam nigdy hybryd na pazurkach :) Mam chyba za mało cierpliwości, by się do nich przekonać ;)
OdpowiedzUsuń