Witajcie!
Luna to szczoteczka soniczna do pielęgnacji twarzy
szwedzkiej firmy FOREO, która ma za zadanie usuwać z naszych porów
pozostałości brudu, tłuszczu i makijażu, usuwać martwy naskórek oraz sprawiać,
że nasza skóra będzie bardziej promienna i jędrna a zmarszczki ulegną redukcji.
Ma również pomagać kosmetykom pielęgnacyjnym wniknąć głębiej a zatem po części
ma intensyfikować ich działanie.
Zgodnie z zasadami skandynawskiego designu – jest prosto i
funkcjonalnie. Całość wykonana jest z antybakteryjnego i hypoalergicznego
silikonu (kolor zależy od wybranej wersji) oraz przezroczystego plastikowego
paska na samym dole urządzenia, który pełni funkcję sygnalizatora – w
zależności od tego, czy urządzenie znajduje się w stanie stand-by, czy akurat
powinniśmy zmienić obszar pielęgnacji – świeci światłem stałym lub miga na
kolor fioletowy. W przedniej górnej części urządzenia znajduje się część
myjąca, składająca się z mniejszych i większych silikonowych wypustek, w tylnej
natomiast część anti-aging, na którą składa się 7 wystających silikonowych
półokręgów, służąca do masażu twarzy.
W dolnej przedniej części urządzenia znajduje się przycisk
on/off oraz + i – służące do regulacji prędkości drgań, z tyłu natomiast odnajdziemy
wejście ładowarki.
Luna jest w 100% wodoodporna, możemy korzystać z niej
zarówno pod prysznicem, jak i podczas kąpieli w wannie, bez obawy o zalanie
urządzenia. Posiada 8 prędkości, najwyższą o częstotliwości 8000 pulsacji na minutę.
Szczoteczka jest niesamowicie ekologiczna i przyjazna w
podróży – nie wymaga częstego ładowania – wystarczy jej zaledwie godzina raz
na…300 zastosowań! Jeżeli używamy jej dwa razy dziennie, jak w moim przypadku,
spokojnie wystarczy nam na 5 miesięcy. Dodatkowo nie musimy zastanawiać się,
czy przypadkiem nie zapomnieliśmy jej wyłączyć – Luna po 3 minutach robi to
sama. Fakt, że praktycznie cała wykonana jest z antybakteryjnego silikonu
sprawia, że nie musimy martwić się o dodatkowe koszty w postaci zakupu nowych
głowic myjących – oszczędność i higiena w jednym.
Na każdy z poszczególnych etapów pielęgnacji przeznaczone
jest 60 sekund – oczyszczanie: 30 na oba policzki, 15 na czoło, 8 na nos, oraz
po zmniejszeniu prędkości 8 sekund na okolice pod oczami (ja jednak ten ostatni
obszar pomijam i poświęcam więcej czasu reszcie twarzy), masaż: przykładamy
Lunę na 12 sekund w obszar: pomiędzy brwiami, w miejscach, gdzie przy oczach
tworzą się nam ‘kurze łapki’ oraz w załamaniach skóry między nosem a kącikami
ust. Nie musimy pilnować czasu – Luna wibracją oraz krótkim podświetleniem
dolnego paska da nam znać, kiedy przejść dalej. Po każdym użyciu należy opłukać
ją samą wodą, lub wodą z mydłem.
Długo zastanawiałam się pomiędzy Foreo a szczoteczką
Clarisonic, jednak na korzyść Luny przemówiła cena (499 zł w ofercie miesiąca w
Douglasie vs 649 zł), jej delikatność (bałam się, że Clarisonic podrażni mi
skórę) oraz fakt, że nie musimy wymieniać żadnych szczoteczek, więc w grę nie
wchodzą żadne dodatkowe koszty.
Jak Luna sprawdziła się w praktyce? Z początku nie byłam
oszołomiona jej działaniem, jednak po godzinach spędzonych na czytaniu bardzo
skrajnych recenzji w internecie byłam na to przygotowana. Wiedziałam, że muszę
dać jej więcej czasu, żeby zobaczyć jej prawdziwy potencjał.
Od razu muszę Wam napisać, że jeżeli oczekujecie, że
szczoteczka soniczna pozbędzie się wszystkich Waszych zaskórników czy trądziku
– NIE, nie pozbędzie się, bo nie takie jest jej zadanie. Jest to tylko dodatek
do pielęgnacji, gadżet, który może poprawić stan Waszej skóry, ale nie rozwiąże
on problemów dermatologicznych. Domyślam się, że wiele negatywnych opinii w
sieci wynika właśnie z wygórowanych oczekiwań, podyktowanych między innymi ceną
tego typu produktów.
Efekty, jakie udało mi się zauważyć po niecałych 5
miesiącach użytkowania to cudowna gładkość i miękkość skóry. Jest zdecydowanie
o wiele lepiej oczyszczona, promienna, pełna blasku. Pomimo tego, że używam jej
dwa razy dziennie nie zauważyłam, żeby w jakimkolwiek stopniu podrażniła moją bardzo
wrażliwą skórę. Niesamowicie pomogła mi w pozbywaniu się nadmiernie
gromadzącego się martwego naskórka, dzięki czemu rzeczywiście zaskórników jest
mniej, te na nosie stały się mniej widoczne, pory są zwężone i mam wrażenie, że
wpłynęła pozytywnie na wydzielanie sebum. Jeżeli chodzi o efekty
przeciwstarzeniowe niestety nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ na razie nie
mam jeszcze z czym walczyć, jednak systematyczny masaż może mieć jedynie
pozytywny wpływ na stan skóry :). Zapewne tak, jak w przypadku zaskórników i
trądziku, nie pozbędzie się głębokich zmarszczek, ale może zapobiec i opóźnić
powstawanie nowych :).
Jeżeli chodzi o mniej pozytywne cechy tego urządzenia – na
pewno jest to cena – Luna to koszt 719 zł, Luna Mini – 499 zł. Nie ukrywajmy,
jest to dużo pieniędzy, dlatego jeżeli decydujecie się na zakup warto poczekać
na promocję.
Luna nie jest kompatybilna ze wszystkimi produktami do
twarzy – przy jej stosowaniu nie należy używać produktów z glinką, krzemem i
wszelkiego rodzaju peelingów ziarnistych oraz produktów złuszczających z
kwasami, które mogłyby uszkodzić delikatną silikonową powierzchnię. Nie można
jej również czyścić alkoholem ani wyparzać wrzątkiem.
Jeżeli tak jak ja zdarza Wam się zmywać makijaż myjąc
dwukrotnie twarz żelem (a nie płynem micelarnym) możecie napotkać na problem z
resztkami tuszu do rzęs, który utknął pomiędzy wypustkami i nie daje się
stamtąd wypłukać. To samo tyczy się rzęs lub włosków, które wypadną Wam z
brwii. (Problem widoczny na zdjęciu).
Kolejną problematyczną kwestią
jest podatność silikonu na przebarwienia, jeżeli jest on jasny warto
szczoteczkę trzymać z dala od kosmetyków o intensywnym kolorze i po każdym
użyciu wytrzeć do sucha chusteczką, inaczej każdy ślad po wodzie będzie
widoczny w postaci mało estetycznych zacieków.
Ze swoją Luną nie rozstaję się od 5 miesięcy i nic nie
zapowiada, żeby to się miało zmienić. Za to, jakie cuda wyprawia z moją skórą
pokochałam ją dozgonną miłością. Polecam ją z całego serca, w szczególności
osobom z cerą problematyczną i bardzo wrażliwą, te małe cudeńko nie wyrządzi
Waszej skórze żadnej krzywdy, wręcz przeciwnie, zostawi ją w takiej kondycji, w
jakiej jeszcze nie była :).
Jakie są Wasze doświadczenia z gadżetami do mycia twarzy?
Kasia.
Mam wersję mini, ale chyba pójdzie w świat bo jakoś nie widzę super efektów po niej
OdpowiedzUsuńMam wersję w tym samym kolorze - piękny pudrowy róż.
OdpowiedzUsuńW tej chwili uzywam sporadycznie, ale był czas, że robiłam to codziennie i moja skóra czuła się bardzo dobrze.
ja miałam lunę przez tydzień, ale coś mi w niej nie pasowało i się okazało, że to podróbka, zapłaciłam za nią sporo pieniądze bo zdaje sobie sprawę, że na allegro są podróbki za 250 zł. Moja wersja, nie pamiętam już dokładnie była 100 zł tańsza niż w douglasie i miała być jakimś nieudanym prezentem, co potem się okazało bzdurą :D także nie ma co oszczędzać nawet 100 zł skoro takie sytuację się dzieją :D człowiek się uczy całe życie, głupota nie boli :D
OdpowiedzUsuńMarzę o tej szczoteczce od dawna;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją, choć mam tylko wersję mini. Stosuję na zmianę z Clarisonic, ostatnio z Clinique i moja skóra ma się wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńjuż dawno do niej wzdycham, ale będę musiała jeszcze poczekać, bo na razie mam pełno innych wydatków :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :)
OdpowiedzUsuń