piątek, 26 lutego 2016

nowości kosmetyczne x haul.



Witajcie!





   W ostatnim czasie w moje ręce wpadło kilka ciekawych nowości kosmetycznych – część z nich to uzupełnienie braków, część to produkty, które mają pomóc mi w spełnieniu lub chociaż próbach spełnienia moich postanowień pielęgnacyjnych KLIK, a część to mała nagroda dla siebie samej po obronie inżyniera. Produkty te są ze mną już dłuższą chwilę, dlatego przy okazji postaram się podzielić z Wami pierwszym wrażeniem, które na mnie wywarły.

   
Pielęgnacja włosów


   W tym temacie już dawno na blogu nie pojawiało się nic nowego. Wszystko za sprawą tego, że moja pielęgnacja w tej dziedzinie od pewnego czasu jest dość ‘ustabilizowana’ i trzymam się tego, co sprawdzone. Niestety, jako osoba, której stosunkowo szybko nudzą się stosowane produkty, lubię sięgać po nowości. W ten oto sposób zdecydowałam się na zakup kosmetyku, o którym ciągle mówi się dużo i głośno – Philip Kingsley, Elasticizer. Jest to rodzaj odżywki, którą nakładamy na określony czas przed myciem, z częstotliwością zależną od rodzaju i kondycji włosów. Preparat ma widocznie wpłynąć na poprawę ich stanu, jednak po pierwszym użyciu byłam nim zawiedziona – włosy były spuszone, haczące się, plączące, pozbawione sypkości i blasku. Przy drugim użyciu efekt był o wiele lepszy, jednak w tej chwili zdecydowanie nie zgadzam się aby był to produkt ‘cudotwórca’, ponieważ rezultat w żadnym wypadku nie był spektakularny.

   Dwa kolejne produkty z kategorii włosy to miniatury szamponu oraz odżywki Kevina Murphy’ego – Angel Wash oraz Angel Rinse. Oba produkty pachną obłędnie – szampon odrobinę bardziej kwiatowo, odrobinę herbaciano z nutą bergamotki oraz cytrusów, natomiast odżywka pachnie deklikatnie słodko, jak ciasteczka połączone z bergamotką i cytrusami. Bardzo je polubiłam za opakowania (odrobinę nieporęczne, ale piękne), zapach i działanie.


Makijaż


   Nowością w mojej kosmetyczce jest kredka do brwi Soap&Glory Archery w odcieniu Blondshell. Z jednej strony wyposażona w dobrą szczoteczkę, z drugiej w wykręcany, cieniuteńki sztyft w idealnym, chłodnym odcieniu. Czymś zaskakującym dla mnie była struktura/konsystencja kredki – nigdy nie miałam do czynienia z taką twardością w tego typu kosmetykach. I w tym wypadku jest to zdecydowanie ogromnym plusem – kredka się nie rozmazuje, nie jest zbyt miękka, woskowa, daje stuprocentową kontrolę, pozwala na zachowanie precyzji i co najważniejsze – jest niesamowicie wydajna. Po umalowaniu obu brwi mam wrażenie, że kredki nie ubywa i wykręcony jej fragment ‘po’ jest takiej samej długości jak ‘przed’.

   Korektor Clarins Instant Concealer w odcieniu 1 zajął miejsce zużytego korektora z Catrice, Liquid Camouflage i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych, jeżeli nie najlepszy, korektor, jakiego kiedykolwiek używałam. Przebił Catrice, przebił Nars, Helenę Rubinstein, NYX i wszystkie inne, o których już nawet nie pamiętam. Nie jestem pewna jedynie co do MAC, Pro Longwear Concealer, który kocham bardzo mocno, jednak używałam go zbyt dawno, żeby móc w tej chwili cokolwiek zadeklarować, bardzo ciekawi mnie jak wypadłoby ich porównanie. Korektor Clarins jest cudownie kryjący, ma bardzo przyjemną, kremową konsystencję, która pomimo tego, że nie wydaje się być zbyt lekka, cudownie stapia się ze skórą, nie tworzy efektu ciastka, nie zbiera się w załamaniach i nie warzy się w ciągu dnia.     

   Kolejnym bardzo trafionym kosmetykiem do makijażu, który wpadł ostatnio w moje ręce jest Krem BB z Golden Rose w odcieniu 1. Jest lekki, świetnie kryje, idealnie stapia się ze skórą i daje naturalne, dość matowe, choć lekko świetliste wykończenie, co bardzo mnie zaskoczyło – kremy BB zawsze kojarzyły mi się z tłustą, lepką konsystencją, nadającą się jedynie dla osób z suchą cerą, oraz z ‘mazaniem się’ po twarzy, niemożnością ich rozsmarowania bez smug. Trwałość jak na tego typu produkt również w tym przypadku jest rewelacyjna.

   Fragment białego pudełka, widoczny na zdjęciu, to zestaw startowy do manicure hybrydowego marki Semilac, o którym więcej napiszę niedługo na blogu. Kupiłam go głównie z myślą o pedicure i pomocy w sprostaniu mojemu noworocznemu postanowieniu o częstszym dbaniu o stopy. Do zestawu, w którym oprócz lakieru bazowego, nawierzchniowego i jednego koloru, 026 My Love dokupiłam dwa oddzielne – przepiękny nude Creamy Muffin oraz wyrafinowaną, lekko złamaną, ceglastą czerwień Dirty Red.


Pielęgnacja twarzy i ciała


   Pierwszy produkt z nowości pielęgnacyjnych to trio miniaturowych maseczek do twarzy Thomasa Roth’a – dwie żelowe o właściwościach kojących – ogórkowa i różana oraz jedna złuszczająca z enzymami z dyni, swoją konsystencją przypominająca leciutki mus. Zdążyłam wypróbować jedynie dwie – ogórkową, która niestety nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia oraz dyniową, która najpierw urzekła mnie swoim zapachem dyniowej latte z cynamonem a później swoim delikatnym, lecz skutecznym działaniem.

   Krem pod oczy MAC, Mineralize Charged Water zakupiłam jako uzupełnienie braków, głównie pod wpływem pozytywnych opinii w Internecie. Niestety odrobinę się zawiodłam, ponieważ wydaje się być odrobinę zbyt lekki i za bardzo silikonowy w konsystencji. Pomimo tego, że wypakowany jest mnóstwem dobroczynnych ekstraktów nie daje mi takiego poziomu nawilżenia jakiego oczekiwałam.

   Ostatnim produktem jest Otulający Scrub, Pat&Rub, który wprost uwielbiam. Obłędny zapach, skuteczne działanie i ta miękkość, którą zostawia na skórze, sprawiają, że jestem kupiona. Hasło „nowa skóra”, którym reklamuje produkt producent jest w tym wypadku stuprocentowo trafione i spełnione.

Dajcie znać czy używaliście któregoś z tych produktów. Jakie nowości ostatnio pojawiły się u Was?

Kasia.  

8 komentarzy:

  1. Z Twoich nowości znam tylko scrub Pat&Rub - jest świetny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam chęć na tą kredkę Soap&Glory Archery tyle, że w odcieniu ciemniejszy. Ale jakoś mi przeszło. Bardziej kusiła mnie kredka Brow Definer albo Brow Wiz z ABH i postawiłam jednak na Brow Definer, która jest rewelacyjna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tego scrubu nie lubię, denerwowała mnie tłusta powłoka :)
    Kredkę z Soap&Glory mam oczywiście w planach :)
    Zgadzam się z Twoim zdaniem na temat korektora Clarins - przez niego w ogóle nie używam podkładu :) nawet nieźle kryje pod oczami, ale na mnie nic nie działa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah same perełki <3 Najchętniej podkradłabym wszystko :D Koniecznie muszę kupić ten korektor z Clarins! Jest na mojej liście od dawna, a skoro piszesz, że przebija nawet Narsa to musi być absolutna petarda :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U Ciebie zawsze same smakowite kąski :D Ten krem BB jest wart przetestowania mówisz? Myślisz, ze sprawdzi się przy suchej cerze?

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo bym chciała coś z Pat&Rub. Obiecałam sobie że gdy tylko skończę to co mam to kupie cos od nich :)

    OdpowiedzUsuń
  7. no no no ciekawa jestem PatandRub :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Narobiłaś mi ochoty na krem BB od Golden Rose:)
    ps. zostaje u Ciebie na dłużej:)))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.