Witajcie!
Kwiecień to zdecydowanie jeden z moich ulubionych miesięcy w
roku – właśnie wtedy przybywa mi kolejna wiosna (z czego zaczynam się coraz
mniej cieszyć), dni są coraz dłuższe, wszystko wokół budzi się do życia a
ogólny marazm i zmęczenie po zimie w końcu, za sprawą większej ilości słońca,
odchodzą w dal. Ten miesiąc był też bardzo pozytywny pod względem kosmetyków,
które udało mi się odkryć i które zasłużyły sobie na silną pozycję w
ulubieńcach.
Od produktów takich jak żele pod prysznic czy płyny
micelarne nie wymagam niczego nadzwyczajnego – mają jedynie spełniać swoją podstawową
funkcję, nie przesuszać czy podrażniać i nie kosztować fortuny. Lipowy płyn
micelarny z Sylveco zaskoczył mnie tym, że oprócz genialnego zmywania makijażu
ma przy tym świetne właściwości pielęgnacyjne. W poprzednim poście z nowościami
marca i kwietnia wspominałam o tym, że po jego zastosowaniu moja skóra
praktycznie nie potrzebuje niczego więcej i nadal to podtrzymuje – wspaniale nawilża,
nie podrażnia, nie powoduje uczucie ściągnięcia, wręcz łagodzi i koi skórę. Na
pewno do niego wrócę, kiedy (zapewne szybko) go zużyję.
Dwa następne produkty to propozycje od Korres, które również
gościły w poprzednim poście. Dostałam je pod koniec marca i od tamtej pory są w
ciągłym użyciu, czego zupełnie nie widać po pierwszym z nich - rozjaśniająco-odżywiającym
olejku do twarzy z serii Wild Rose. Zawiera w sobie między innymi olejek z
brzoskwini, skwalan, stabilną pochodną wit. C, oczywiście olejek z dzikiej róży
czy łagodzący bisabolol. Produkt ma postać suchego olejku, który świetnie się
wchłania i wystarczą zaledwie 3 krople na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu,
dlatego jest tak niesamowicie wydajny. Pachnie przepięknie i działa również
bardzo dobrze – skóra jest nawilżona, miękka i odżywiona. Nie zauważyłam
szczególnego rozjaśnienia, jednak nie można odmówić mu tego, że skóra po użyciu
wieczorem, rano jest pełna blasku.
Drugi produkt to krem-żel do cery tłustej i mieszanej z
ekstraktem z granatu. Jak już wspomniałam w poście z nowościami, kremu używam
jedynie na noc, na dzień jest odrobinę zbyt bogaty. Ma bardzo silne działanie
nawilżające, dobrze się wchłania i nie zostawia po sobie żadnej nieprzyjemnej
warstwy. Nie powoduje przykrych niespodzianek, nie zauważyłam wysypu
zaskórników, co spotkało mnie w przypadku kremu z serii Black Pine. Przyjemnie
pachnie i cieszy oczy ładnym opakowaniem – jak dla mnie, ma wszystko, czego mi
potrzeba :).
Matowy róż od firmy Bikor w przepięknym odcieniu 02 tak
naturalnie i niepostrzeżenie stał się elementem mojego codziennego makijażu, że
prawie bym o nim zapomniała. Wszystkie kosmetyki, które przysłała mi firma
Bikor przepięknie pachną, nie inaczej jest w przypadku tego różu. Zapach jest
niewątpliwie przyjemny, jednak dość ciężki do zidentyfikowania. Mnie kojarzy
się z zapachem fioletowych flamastrów, które pachniały jak fiołki (porównanie
ciekawie, wiem :D). Obłędna pigmentacja, cudowny kolor, całkiem dobra trwałość
i piękne, solidne opakowanie z lusterkiem sprawiły, że odkąd znalazł się w moim
posiadaniu nie sięgnęłam po żaden inny. A to mówi samo za siebie.
Tak jak przewidywałam, żel do brwi z Catrice Eyebrow Filler zajął
miejsce mojego dotychczasowego ulubieńca – Brow Artist Plumper z L’Oreal.
Produkt występuje w jednym, naturalnym chłodnym odcieniu, który mi jak najbardziej
pasuje. Nie utrwala brwi ‘na blachę’, dlatego dla tych z Was, które potrzebują
mocniejszego utrwalenia ten żel może nie do końca przypaść do gustu. Produkt
posiada bardzo wygodną długą szczoteczkę, nakłada idealną ilość produktu,
dzięki czemu unikamy nagromadzenia koloru w jednym, przypadkowym miejscu. Nie
skleja brwi i daje bardzo naturalny efekt.
Następne produkty są ze sobą powiązane – pędzel Zoeva nr 109
Face Paint Vegan perfekcyjnie służy mi do nakładania i blendowania pudru do
konturowania z Catrice. Jest dość mały i sprytny, mięciuteńki i precyzyjny za
razem. Jakość pędzli Zoeva z podstawowej serii jest dla mnie niepodważalna (co
do wersji Rose Golden mam już nieco inną opinię). Z paletki do konturowania
Catrice Prime and Fine Professional Contouring Palette w odcieniu 010 Ashy
Radiance ulubieńcem jest jedynie ciemny puder. Rozświetlacz jest w porządku i
pewnie spodobałby mi się bardziej, gdybym nigdy nie miała styczności z moim
ulubionym rozświetlaczem na świecie – Mac Mineralize Skinfinish w odcieniu
Lightscapade. Jest dość suchy w konsystencji i pod koniec dnia zostają po nim
jedynie drobinki. Puder do konturowania natomiast jest bardzo ciekawy,
początkowo nałożony na twarz, tak jak mówiła Maxineczka w jednym ze swoich
niedawnych filmików, wydaje się być dość czerwonawy. Z czasem jednak jakby
bardziej dopasowuje się do skóry i wygląda niesamowicie naturalnie. Nie jest to
tak chłodny odcień jak np. Nyx Taupe, który teraz wydaje mi się być zbyt szary
i brudny, jest na tyle chłodny, żeby stworzyć tę pożądaną iluzję i na tyle ‘ciepły’,
żeby nie wyglądać po prostu źle. Do tego jego trwałość – bardzo na plus.
Kasia :).
Bardzo lubiłam micel z Sylveco :))
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaciekawił mnie róż Bikor :)
OdpowiedzUsuńPłyn z Sylveco od dłuższego czasu jest moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu sięgnąć po pędzle Zoevy :)
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny sylveco to mój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ?
Dzięki ;*
Matowy róż od firmy Bikor to sobie chętnie obejrzę z bliska :) a będzie do tego okazja już w najbliższą sobotę w Poznaniu, na targach beauty :]
OdpowiedzUsuńNiestety niczego nie znam, ale niektóre chętnie bym poznała ;)
OdpowiedzUsuńGdzie nie spojrzę, to ten płyn Sylveco. A ja już go miałam i wcale mnie nie uwiódł.
OdpowiedzUsuńKorres natomiast bardzo ciekawe.
Korres i Sylveco chętnie bym wypróbowała :) Róż wygląda cudnie - mam wersję rozświetlającą w nieco innym odcieniu i bardzo lubię. Poza tym, uwielbiam opakowania wszystkich kosmetyków Bikoru :)
OdpowiedzUsuńPieknie zrobione zdjęcia :) Niczego nie próbowałam z tych kosmetyków,ale czaję się na szampon lub odżywkę sylveco :)
OdpowiedzUsuńteż mam żel do brwi z Catrice, jest całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
ciekawe produkty i jakie ładne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńten róż niesamowicie mi się spodobał :) prezentuje się naprawdę pięknie i dziewczęco. No i oczywiście opis zapachu mnie zaintrygował :D
OdpowiedzUsuńAle kusisz Bikorem:). Chyba najpierw zdecyduję się na paletkę cieni, a potem pomyślę o różu i rozświetlaczu:).
OdpowiedzUsuńKolor różu jest przepiękny <3 Teraz trochę żałuję, że nie wybrałam żadnego do testów, ale z drugiej strony mam tyle produktów tego typu, że nie wiem kiedy je zużyję.
OdpowiedzUsuńNo i podpisuję się pod zachwytami nad płynem Sylveco ;*
Lucky Day Casino - Mapyro
OdpowiedzUsuńLucky Day Casino in Norristown offers you the opportunity to get 전주 출장마사지 tickets, food 밀양 출장안마 and entertainment you've always wanted! This casino 강원도 출장마사지 is open for 울산광역 출장마사지 business days 논산 출장마사지