czwartek, 11 sierpnia 2016

Projekt denko x lipiec 2016.



Witajcie!




   Tym razem się nie popisałam. Okazałam się być totalnym żółwiem (nie obrażając Edka, oczywiście, który właśnie posyła mi groźne spojrzenie z akwarium) jeżeli chodzi o zużywanie kosmetyków. Owszem, w dzisiejszym poście dzielę się z Wami niemal całym koszykiem opróżnionych opakowań, jednak pochodzą one aż z ostatnich 8 miesięcy. Wstyd mi.
A już tak całkiem poważnie – zapraszam na projekt denko i mini recenzje :)






   Na pierwszy ogień – dwa produkty do twarzy z LUSH. Pierwszy z nich to Buche de Noel - bajeczna migdałowa pasta oczyszczająca do twarzy z żurawiną, pomarańczą, brandy i innymi wspaniałościami o cudownym zapachu i jeszcze cudowniejszym działaniu. Po jej użyciu skóra była odżywiona, nawilżona, pełna blasku i niesamowicie wygładzona. Uwielbiam.

   Drugi produkt natomiast to zupełne przeciwieństwo, jeżeli chodzi o odczucia. Bardzo nie polubiłam się z czyścikiem/peelingiem Dark Angels, stworzonym na bazie węgla, glinki, oleju z avocado i cukru. Brudzi niemiłosiernie, skórę, łazienkę, wszystko dookoła, na twarzy pozostawia tłustą warstwę, która bardzo utrudnia pozbycie się czarnego osadu z twarzy, drobiny cukru są duże i ostre, drapią i podrażniają moją skórę. Nie miałam żadnej przyjemności z używania tego produktu i nie polecam go nikomu .

   Następnie – hydrolat EcoSpa z oczaru wirginijskiego. Uwielbiam stosować hydrolaty jako tonik do twarzy. Ten spisał się świetnie przy łagodzeniu i odświeżaniu skóry. Plus za atomizer, który można dokupić oddzielnie i przykręcić do butelki z brązowego szkła – działa bez zarzutów.

   Serum z Aesop, Oil Free Facial Hydrating Serum, spisało się u mnie genialnie. Świetnie nawilżało i napinało skórę, było bardzo wydajne i pięknie pachniało.  Kiedyś na pewno wrócę :).

   Zestaw startowy Nourish do cery mieszanej ogólnie sprawdził się bardzo dobrze. Serum i mleczko do mycia twarzy były ok, jednak nie spodobały mi się na tyle, żeby do nich wrócić. Mgiełka była świetna, przepięknie nawilżała i odświeżała skórę, bez pozostawiania lepkiej warstwy. Najlepiej sprawdził się krem, który jest mega wydajny i genialnie spisał się na mojej mieszanej/tłustej cerze. Stosowany na serum daje świetny efekt (samodzielnie może być niewystarczający), cera nie tłuści mi się w ciągu dnia i makijaż dłużej wygląda dobrze. Cała zielona seria ma cudowny naturalny zapach świeżego, soczystego jabłka.






   Udało mi się zużyć cztery kremy pod oczy, z czego tylko z jednego jestem w 100% zadowolona. Z dużym prawdopodobieństwem nie wrócę już do kremu MAC, Mineralize Charged Water Moisture Eye Cream, który nawilżał przeciętnie i podrażniał, nie wrócę do kremu Fitomed nr 10, który również był odrobinę zbyt delikatny i do kremu dr Irena Eris, Vitaceric, witalizujący krem pod oczy, który po prostu nawilżał i nic więcej. Świetny był za to krem pod oczy z Resibo, który wylądował z ulubieńcach 2015 roku. Cudownie nawilża i odżywia, napina, rozjaśnia cienie i pomaga uporać się z opuchlizną. Pięknie pachnie i pięknie wygląda, do tego nie kosztuje majątku :).

   O kremie Clarins, Creme Eclat du Jour i maseczce błotnej z Sephory chyba nie muszę zbyt dużo pisać, jeżeli jesteście ze mną odrobinę dłużej, doskonale wiecie, że oba te produkty uwielbiam.





   Jeżeli chodzi o oczyszczanie i tonizowanie – wszystkie te cztery pozycje to moi ulubieńcy. Płyn micelarny z Sylveco jest niesamowicie skuteczny i przy tym delikatny, ma świetne właściwości pielęgnacyjne i zdarza mu się zostawić moją cerę tak nawilżoną i ukojoną, że nie potrzeba jej już niczego więcej. Tonik nawilżający z Resibo również uwielbiam, świetnie nawilża, koi i delikatnie napina skórę. Żel Pharmaceris do cery naczynkowej używam już od lat i kocham całym sercem za delikatność, skuteczność i brak wysuszania, czy ściągnięcia. Płyn micelarny Garnier na pewno nie jest Wam obcy i założę się, że spisał się u Was tak samo świetnie, jak u mnie :).






   Szampon neutralny do wrażliwej skóry głowy, Natura Siberica pojawiał się na blogu nie raz i był w użyciu co najmniej przez ok rok. Jest naprawdę świetny i delikatny, pomógł mi się uporać z moją nadwrażliwą skórą głowy, tymczasowo jednak go odstawiam, bo mam wrażenie, że zbytnio się do niego przyzwyczaiła.

   Olejek pod prysznic Le Petit Marseillais skusił mnie swoim pięknym zapachem kwiatu pomarańczy i obietnicą odżywionej skóry. Początkowo owszem, skóra była odżywiona, z czasem jednak zaczął ją niemiłosiernie wysuszać. Więcej do niego nie wrócę.

   Kolejny olejek pod prysznic, tym razem z Yves Rocher, zauroczył mnie swoim orientalnym zapachem, niestety miałam wrażenie, że jest zbyt delikatny i nie myje tak, jak powinien, dodatkowo udało mu się nawet podsuszyć moją skórę.

   Odżywka do włosów Nivea Long Repair, która przeszła ostatnio mały lifting jeżeli chodzi o opakowanie, to mój stary ulubieniec, do którego wracam w przerwach w testowaniu nowości. Często również mieszam z nią inne odżywki czy maski, wtedy sprawdza się jeszcze lepiej.






   Dalej trzy moje ulubione produkty – peeling do ciała Organique o zapachu granatu i nasturcji, który cudownie pachnie, świetnie złuszcza i zostawia skórę otuloną pielęgnacyjną warstewką, ‘zielona kulka’ od Vichy, czyli antyperspirant, który jest niezawodny oraz masło do ciała The Body Shop o cudownym zapachu oleju arganowego, który, całe szczęście, nie pachnie jak olej arganowy (:D). 

   Jeden bubel – czyli rozsławiony w świecie Elasticizer od Philipa Kingsley’a, który z moich włosów, zamiast pięknej, błyszczącej i odżywionej fryzury zrobił po prostu siano. Włosy były spuszone, matowe, zbite w jedną masę, pozbawione sypkości. Kompletnie na nie.





   I na koniec garstka produktów do makijażu – świetny podkład do cery mieszanej, czyli L’Oreal Infallible Matte, bardzo dobra maskara, dzięki której można osiągnąć naprawdę dramatyczny efekt, czyli Max Factor, Masterpiece Transform, maskara, która tylko przez pierwsze tygodnie daje efekt wow, dalej jest już tylko gorzej, czyli Too Faced, Better Than Sex Mascara, płynny kamuflaż od Catrice, w którym swego czasu byłam naprawdę zakochana (do czasu kiedy poznałam Clarins, Instant Concealer) oraz mój ulubiony puder od Essence, All About Matt.  


Jeżeli znacie którykolwiek z tych produktów, koniecznie podzielcie się ze mną swoją opinią :)
Kasia.

12 komentarzy:

  1. Same dobroci widzę :) Clarins i Sephora super produkty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dużo ciekawych ksoemtyków zużyłaś :) Płyn Sylveco bardzo lubię a na Resibo muszę się w końcu skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na serum Aesop się czaję, na pewno kupię :)
    Ten zestaw z Nourish też chciałam, ale teraz zainteresuję się chyba tylko kremem.
    Dark Angels uwielbiam, chociaż czyszczenie wszystkiego później potrafi nieźle wkurzyć.
    Masła TBS uwielbiam, na zimę się znowu w jakieś zaopatrzę <3
    Mam krem pod oczy Resibo, ale jeszcze nie widzę rewelacyjnych rezultatów - niestety na rozjaśnienie kremy mi nie pomogą :(
    Będę niedługo w Polsce, to na pewno kupię tą maseczkę z Sephory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kulki z Vichy bardzo nie polubiłam, śmierdzę po niej starym capem :P Za to micel z Sylveco i Garniera uwielbiam :D Krem pod oczy Resibo jest na mojej wishliście ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Często wracam do tej odżywki Nivea. Spore denko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna sprawa z tym atomizerem do hydrolatu;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale piękne zdjęcia robisz :) Same dobra u Ciebie aesop jest na mojej liście do wypróbowania, nourish ciągle zapominam zapisać sobie tę nazwę na kartce, a hydrolaty sama uwielbiam :) Masła z TBS to u mnie obowiązkowa pozycja, którą często zakupuje na święta na prezenty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Lush i Resibo, ta pierwsza markę już od wielu lat i od wielu pudełek.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podzielam zachwyty co do serum Aesop, kremu Resibo i micela Sylveco :) Szampon Natura Siberica oraz płyn Garnier też dobrze wspominam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na liście dzięki Tobie wylądował Buche de Noel od Lush, po opisie czuję, że będzie dla mnie idealny. Na pewno go kupię :) Całą resztę produktów kojarzę, ale nie mogę nie wypowiedzieć się o kremie z Resibo, który jest - cudowny! Uwielbiam go :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.