czwartek, 17 listopada 2016

Origins, Drink Up Intensive, Overnight mask vs. Sephora, Creamy night mask, moisturizing & plumping - porównanie.



Witajcie!




   Mam to do siebie, że dość często udaje mi się oprzeć ‘hypowi’, który towarzyszy niekiedy (a właściwie dość często) nowym produktom. Czasem mam wrażenie, że jestem wiecznie, jak to mówią „late to the party”, jednak z drugiej strony pomaga mi to rozsądniej wydawać pieniądze, bo jeżeli hype po czasie trwa nadal to znak, że warto. Od premiery maski do twarzy Origins Drink Up Intensive minęło już dużo czasu a mimo to nadal się o niej mówi. I mówi się dobrze. Z kolei o podobnym produkcie marki Sephora nie mówi się prawie wcale. A szkoda.



   Kto nie kocha miniatur? Oprócz tego, że wyglądają pięknie (i są takie słodkie) dają oczywistą możliwość próbowania. Wiadomym faktem jest, że w zależności od rodzaju cery i wielu innych czynników nie zawsze to, co sprawdza się u większości sprawdzi się u wszystkich. Każdy typ cery jest inny, mój punkt widzenia uwarunkowuje cera bardziej tłusta niż mieszana i ze względu na to uważam obecność miniatur za zbawienie.





   Zacznijmy od spraw czysto technicznych – Origins Drink Up Intensive, Overnight mask ma pojemność 100 ml w cenie 99 zł, natomiast Sephora, nawilżająco-wypełniająca kremowa maseczka na noc to 60 ml produktu w cenie 49 zł.
   Obie maseczki przeznaczone są do stosowania na uprzednio oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu i pozostawienia na całą noc. Maska z Sephory może być również nakładana w okolice oczu.
   Obie maski posiadają kremową konsystencję, konsystencja maski z Sephory jest lżejsza, tak jak zostało to opisane w nazwie – bardziej kremowo-żelowa, natomiast maska Origins jest delikatnie cięższa, bogatsza.
   Zapach – obie maski pachną bardzo przyjemnie, ale obłędny zapach świeżych, soczystych moreli maski Drink Up Intensive bije na głowę odrobinę sztuczny malinowy zapach maski z Sephory.





   Składy są od siebie diametralnie różne, zarówno pod względem ich długości jak i zawartości poszczególnych składników.

Skład maski Sephora: Aqua, Glycerin, Neopentyl Glycol Diheptanoate, Phenoxyethanol, Coco-Caprylate / Caprate, Carbomer, Pullulan, Sodium Polyacrylate, Saccharide Isomerate, Parfum, Sodium Hydroxide, Sodium Hyaluronate, Hydroxyethyl Acrylate/ Sodium Acryloydimethyl Taurate Copolymer, Xanthan Gum, Ethylhexylglycerin, Biosaccharide Gum-1, Polysorbate 60, Sorbitan Isostearate, Sodium Citrate, Citric Acid, CI 14700 (Red 4).

Skład maski Origins: Water, Rosa Damascena (Rose) Flower Water, Myrtus Communis (Myrtle) Leaf Water, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Water, Anthemis Nobilis (Chamomile) Flower Water, Glycerin, Cetyl Alcohol, Glyceryl Polymethacrylate, Dimethicone, PEG-75, PEG-8, Glycereth-26, Sorbitan Stearate, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Oil, Prunus Amygdalus Amara (Bitter Almond) Kernel Oil, Rosa Damascena (Rose) Flower Oil, Cinnamomum Camphora (Shiu/Camphore Leaf) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Sweet Orange) Oil, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Osmanthus Fragrans (Osmantus Absolute) Flower Extract, Ribes Nigrum (Blackcurrant) Seed Extract, Linalool, Limonene, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Cladosiphon Okamuranus Extract, Oryza Sativa (Rice) Extract, Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Olea Europaea (Olive) Fruit Extract, Triticum Vulgare (Wheat Bran) Extract, PEG-100 Stearate, Sucrose, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Wax, Panthenol, Pantethine, Cetyl Ethylhexanoate, Mangifera Indica (Mango) Seed Butter, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Butylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Punica Granatum (Pomegranate) Sterols, Tocopheryl Acetate, Oryzanol, Bisabolol, Caprylyl Glycol, Caffeine, Hexylene Glycol, Sodium Hyaluronate, Dextrin, Potassium Carbomer, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol.

  Od razu rzuca nam się w oczy dysproporcja między bogactwem dobroczynnych składników w propozycji Origins i dość ubogim składem maski Sephora. Dlaczego więc odrobinę bardziej wolę ją zamiast wypakowanej dobrociami Drink Up Intensive?





   Głównie ze względu na różnicę w efektach na moim typie cery w zależności od sposobu nakładania. Maska Sephory po zmyciu jej rano daje u mnie efekt ukojonej, odżywionej, nawilżonej i jakby wypchniętej od środka skóry. Pory są utrzymane w ryzach, delikatnie je nawet zwęża, nie jest zbyt bogata i nie powoduje szybszego przetłuszczania się cery bez względu na grubość nałożonej warstwy.

   Maska Origins daje u mnie pozytywne efekty tylko wtedy, kiedy nałożę jej cieniuteńką warstwę. W wypadku kiedy uda mi się trafić w tę idealną dla mojej skóry ilość, na drugi dzień mogę zaobserwować odżywioną, nawilżoną, rozświetloną cerę, tak jak w przypadku maski z Sephory. Kiedy nałożę jej za dużo pojawiają się zaskórniki (zapewne zasługa silikonów). Pojawia się też dziwne wrażenie ‘rozpulchnionej’ skóry i rozszerzone pory.

   Kolejną rzeczą, która przemawia w mojej opinii na korzyść produktu Sephora jest to, jak zachowuje się on jakiś czas po nałożeniu. Maska Sephora po pewnym czasie zasycha/zastyga na twarzy dając mi pełną swobodę, mogę robić co chcę i mojej głowy nie zaprząta ciągle myśl: „uważaj, masz maskę na twarzy”. Nie jest to takie uczucie, jakie mamy w przypadku zasychających masek na bazie glinki, co to, to nie, maska daje uczucie komfortu, nadal jest minimalnie ‘mokra’, pozwala nam jednak całkiem o sobie zapomnieć. Maseczka Origins ciągle pozostaje dość lepka i wymaga uwagi na to, by przypadkiem nie zetrzeć jej sobie z twarzy. Może to zabrzmi śmiesznie, jednak kiedy mam ją na twarzy mam problem z zaśnięciem z uwagi na jej lepkość.


   Uważam Drink Up Intensive za świetny produkt, jednak dla innych, mniej problematycznych cer czy osób potrafiących zasnąć w innej pozycji niż ‘na brzuchu, z ręką pod głową i jedną nogą zgiętą w kolanie’ (albo dla takich osób, którym nawet w takiej pozycji nie przeszkadza twarz lepiąca się do ręki). Maseczkę z Sephory polecam praktycznie wszystkim rodzajom cer, w szczególności cerom z niedoskonałościami, problemami takimi jak przetłuszczanie się cery i rozszerzone pory. Pomimo krótkiego składu, wypadającego dość blado w porównaniu do składu Origins, spisała się u mnie rewelacyjnie. 


Znacie? Jakie są Wasze opinie? :)
Kasia.

6 komentarzy:

  1. Mam maseczkę Origins, ale chyba nie potrafię z nią współpracować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie maski Orgins to mistrzostwo :) bardzo lubię wspomnianą Origins Drink Up Intensive i oczyszczającą Retexturizing with Rose Clay <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam miniaturkę maski Origins, ale też nie nastawiam się na nią, bo mam podobną cerę jak Ty. Ta z Sephory mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Origins, lubię Lush, Phenome - to maski, które faktycznie coś robią z moją skórą.

    OdpowiedzUsuń
  5. A gdzie moge dostac miniaturke origins do przetestowania!?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.