niedziela, 1 grudnia 2013

Ulubieńcy listopada 2013.

Witajcie!

   Listopad już za nami więc najwyższy czas przedstawić Wam moich skromnych ulubieńców miesiąca. Listopad był w tym roku wyjątkowo łaskawy, udało mi się przetrwać go bez popękanych ust i zaczerwienionych dłoni, co bardzo mnie cieszy. Ze względu na tę łagodność moja pielęgnacja zbytnio nie uległa zmianie, stąd ta dzisiejsza ‘skromność’. Jeżeli jesteście ciekawe, czego najprzyjemniej używało mi się w tym miesiącu – zapraszam :).


____________________________

Odrobina pielęgnacji:






   Żel do mycia twarzy ziołowy, do cery tłustej i trądzikowej, Fitomed.
   Nie wysusza, jest bardzo łagodny a do tego świetnie zmywa makijaż. Kosztuje grosze więc na pewno warto wypróbować :).

   Odżywka do włosów rozjaśnianych i blond, rumiankowa, Farmona.
   Ma bardzo ciekawy skład, nie zawiera silikonów, parabenów, alkoholu, pochodnych formaldehydu, zawiera za to masło shea, kwas mlekowy, alkohol cetylowy, ekstrakt z rumianku, glicerynę, inulinę, mikronizowane białka pszeniczne i skrobię pszeniczną, ceramid, białka mleka. Pachnie jak najprawdziwszy rumianek, konsystencję ma bardzo lekką, jak mleczko, jednak włosy są po niej bardzo miękkie i nawilżone. Pomimo zawartości protein w składzie nie spowodowała u mnie przeproteinowania, są one idealnie zbilansowane substancjami nawilżającymi. Można stosować ją również jako odzywkę bez spłukiwania. Kosztuje ok. 8 zł.



_______________________________

Kolorówka:




   Max Factor Masterpiece Max. 
   Po raz pierwszy dla osiągnięcia wymaganego efektu nie muszę nakładać drugiej warstwy tuszu. Rzęsy wyglądają cudownie a tusz się nie kruszy i nie rozmazuje. Jak na razie jest to mój tusz idealny, pobił False Lash Effect na głowę.

   Cień do powiek Sephora, Cashmere, nr 50.
   Gościł już w moich ulubieńcach sierpnia. Jest wielofunkcyjny, wypełniam nim brwii, jest to idealny kolor do tego celu, nakładam w załamaniu, w zewnętrznym kaciku, na całą powiekę albo na dolną linię rzęs.

   Róż w musie Maybelline w odcieniu 04.
   Cudownie ożywia twarz, skóra wygląda na wypoczętą, rozjaśnioną, młodą. Bardzo pomógł mi w zakamuflowaniu skutków nieprzespanej nocy i udało mu się to w 100%. Nikt nie zauważył mojego zmęczenia a nawet dostałam komplement, że niczego po mnie nie widać. Działa : D.



_______________________________





   Moim niekosmetycznym ulubieńcem miesiąca jest świeca Yankee Candle Red Apple Wreath. Najcudowniejszy świąteczny zapach jaki kiedykolwiek wąchałam. Pachnie jak amerykańska guma cynamonowa z dodatkiem świątecznych kandyzowanych owoców, jak świąteczny kompot. Pachnie magicznie i polecam go każdej z Was. Jeżeli jesteście z Białegostoku i zastanawiacie się nad kupnem polecam udać się do Galerii Antoniuk na stoisko Wyspa Zapachów – mają tam naprawdę spory wybór wosków i świec :).



P.S. Nie mam pojęcia co się dzieje z Bloggerem, zdjęcia tak strasznie tracą na jakości...;(

Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło,
Kasia. 


5 komentarzy:

  1. Ten żel Fitomedu widzę na kolejnym blogu, muszę go poszukać :) Podoba mi się jeszcze ten róż z Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Spodobał mi się ten cień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest naprawdę świetny, polecam udać się do Sephory i go wypróbować, piękny taupe :)

      Usuń
  3. Max Factor Masterpiece to mój ulubiony tusz używam go od dawna więc również polecam, a ze świątecznych zapachów YC mi przypadł do gustu Christmas Wreath cudownie pachnie świerkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawią mnie róże w musie, muszę w końcu wypróbować!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz :).

Bardzo proszę o niedodawanie linków służących autopromocji w komentarzach, każdy tego typu wpis będzie usuwany.