czwartek, 5 stycznia 2017

Ulubieńcy grudnia 2016.



Witajcie!







   Grudzień był dla mnie czasem idealnej harmonii pomiędzy natłokiem pracy i odpoczynkiem. Ominęła mnie negatywna świąteczna gorączka. Od jakiegoś czasu skutecznie udaje mi się odchodzić od ‘tradycji’ - nie przewracam całego domu do góry nogami, nie zaglądam w każdy możliwy kąt ze ‘ścierą’ i nie rzucam się w wir zakupów spożywczych. Bardziej w tym okresie cenię sobie spokój, wyciszenie się. Nie zmuszam się tylko dlatego, że ‘tak trzeba’. Bo nie trzeba. 12 potraw na stole nie było i okazało się, że nic się nikomu z tego powodu nie stało :). Czasami zauważenie takich prostych rzeczy zajmuje lata, jednak lepiej późno niż wcale i z takich świąt ‘po swojemu’ i bez spiny właśnie cieszę się najbardziej.
   Grudzień to też taki czas, kiedy zbiera mi się najwięcej prezentów – do tych Katarzynkowych z końcówki listopada dochodzą te świąteczne, dlatego z reguły w tym czasie moje kosmetyczne zbiory zasila najwięcej ciekawych nowości. Przetestowałam, zakochałam się i dziś właśnie o tym :).